Historia samolotu, o którym piszemy jest wyjątkowa. Podczas drugiej wojny światowej amerykański Bombowiec B 17 o imieniu Miss BeHaven został trafiony w okolicach granicy słowacko-węgierskiej, a dolecial aż na pole pomiędzy miejscowościami Łąkociny i Daniszyn w gminie Ostrów.
W dniu 14 marca Rosjanie „gościli” już od kilku tygodni w naszych stronach, ale front stał na Orawie i na Węgrzech, a pod Żywcem dopiero rozpoczęła się kolejna ofensywa. Tego ranka z baz włoskich znów wystartowały „Latające Fortece”, tym razem z zadaniem zbombardowania węzła komunikacyjnego Komarom (słowackie Komarno nad Dunajem). Maszyna z 301 Grupy Bombowej o imieniu „Miss BeHaven” odniosła nad celem uszkodzenia – trafiony został silnik nr 1, a w silnikach 2 i 3 drastycznie spadła moc. Dowódca, por. Walter Podasek zdecydował się ewakuować na tereny zajęte przez Rosjan. Kiedy według wszelkiego prawdopodobieństwa przekroczono linię frontu, dowódca – aby zapobiec wpadnięciu samolotu w korkociąg – włączył autopilota i załoga wyskoczyła na spadochronach. Działo się to nad samymi Myślenicami. Dalsze dzieje samolotu „Miss BeHaven” i losy załogi rozwikłał znany historyk lotnictwa, Szymon Serwatka, mając za punkt wyjścia jedyne zdjęcie oraz poszlakę, że samolot ów spadł gdzieś w Polsce.
Amerykanów szybko odnaleźli Rosjanie, którzy przewieźli ich do Krakowa. Po kilkutygodniowych perypetiach, przez Odessę lotnicy powrócili do swej ojczyzny. Najbardziej niesamowity był finał tej historii: oto nie pilotowany samolot, z zablokowanymi sterami, przeleciał ponad 250 km (!) i wykonał wzorowe lądowanie awaryjne (bez podwozia), nieopodal Ostrowa Wielkopolskiego w Wielkopolsce. Poza pogiętymi śmigłami i poszyciem, maszyna nie była nawet poważnie zniszczona! W następnych miesiącach, jak to zwykle bywało w takich wypadkach, poradzili sobie z nią okoliczni mieszkańcy, tnąc na kawałki i oddając na złom - możemy przeczytać na portalu myslenice.pl
Poniższe zdjęcie przedstawia samolot po lądowaniu na polu.
Wiele z części samolotu zostało rozebranych przez mieszkańców okolicznych miejscowości jeszcze w czasie wojny i po dziś dzień ludzie z okolicy posiadają je w swoich domach. Wiele części jednak zostało zakopanych 400 metrów dalej od miejsca lądowania samolotu, czyli w tym miejscu, w którym teraz prowadzimy prace.- mówi Dariusz Sosiński- prezes Stowarzyszenia Enigma.
Wśród znalezisk możemy znaleźć pokrywę od silnika, z zachowaną tabliczką made in USA, pociski czy butle tlenowe.
Wśród osób, które brały udział w dzisiejszym wydobywaniu części bombowca byli członkowie Stowarzyszenia Eksploracyjno Historycznego Enigma, Strażacy z OSP Daniszyn i wiele innych osób, dzieki którym mamy okazję poznać kolejną ciekawą historię kończącą swój bieg tuż pod Ostrowem Wielkopolskim
Podziekowania dla wszystkich osób i firm, bez których dzisiejsza eksploracja nie byłaby możliwa.
źródło: infostrow.pl, archiwalne foto: www.gazeta.myslenice.pl
Napisz komentarz
Komentarze