Do potyczki z miedziowymi kaliska siódemka przystąpiła po dwóch porażkach, ale z ekipami z najwyższej krajowej półki. Trzecie starcie miało być tym, które przyniesie drużynie Pawła Ruska pierwszą w tym sezonie PGNiG Superligi punktową zdobycz. Tak się jednak nie stało, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że kaliszanie przegrali z Zagłębiem bardziej na własne życzenie niż z powodu rewelacyjnego występu przeciwnika.
Zasadnicze znaczenie dla końcowego rezultatu miały wydarzenia sprzed przerwy. Gospodarze stracili wtedy czterobramkowe prowadzenie, które wypracowali w 19. minucie. Było wtedy 10:6, a do siatki teamu z Lubina regularnie trafiali Michał Drej, Maciej Pilitowski i Marek Szpera. Potem jednak coś zacięło się w kaliskiej maszynie. Miejscowi gubili piłki, oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji, dość wolno organizowali się w obronie. W ciągu niespełna pięciu minut z miarę bezpiecznej przewagi nie zostało nic. Na półmetku był remis po 14. – Oddaliśmy to prowadzenie jak młodzicy, podczas gdy powinniśmy wtedy kontrolować mecz. Nie funkcjonowała też bramka. Nasi bramkarze odbijali rzuty na niskim procencie. W drugiej połowie nie poprawili się pod tym względem – ocenia trener Paweł Rusek.
Po przerwie kaliszanom kilkukrotnie udało się uzyskać jednobramkowe prowadzenie. Po raz ostatni w 46. minucie, gdy po golu Dreja było 23:22. Siedem minut później skrzydłowy Energa MKS doprowadził do wyrównania (24:24), które jednak długo się nie utrzymało. Goście rzucili trzy bramki z rzędu i nie dali się dogonić. Wygrali 29:27.
– Przeciwnik, mimo że młody wiekiem, zagrał bardzo mądrze. Kontrolował przewagę. Jest nam bardzo przykro. Możemy tylko przeprosić tak licznie zgromadzonych kibiców. Liczyliśmy na zwycięstwo, nie będę ukrywał, ale jest to sport i takie sytuacje też się zdarzają – przyznaje trener Rusek.
Zadowolony z postawy swoich podopiecznych mógł być natomiast Bartłomiej Jaszka. Były opiekun MKS-u po raz pierwszy triumfował w Arenie, jako trener Zagłębia, w meczu o stawkę. – Nie chodziło wcale o to, że gramy z Kaliszem i ta wygrana przez to ma smakować inaczej. Wiadomo, że trudniej jest zdobyć punkty na wyjeździe. To się nam udało, stąd ta radość po ostatniej syrenie. Mam młody zespół, brakuje mu doświadczenia, minut spędzonych na parkiecie, meczów międzynarodowych czy nawet w Superlidze. Każde spotkanie jest dla niego bardzo cenne. Cieszymy się ze zwycięstwa. Mam dużo uwag do zespołu, ale wiemy, jakie błędy popełniliśmy i będziemy je analizować – podkreśla trener Jaszka.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – Zagłębie Lubin 27:29 (14:14)
Energa MKS: Zakreta, Padasinow – Drej 9, Szpera 5, Pilitowski 4, Bałwas 3, Krycki 3, Kniaziew 2, Piotr Adamczak 1, Bożek, Kwiatkowski, Misiejuk
Kary: 8. min
Czerwona kartka: Zbigniew Kwiatkowski (46. min, gradacja kar)
Rzuty karne: 3/5
Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz – Kużdeba 6, Moryń 6, Dudkowski 5, Szymyślik 3, Mrozowicz 2, Pawlaczyk 2, Dawydzik 1, Kupiec 1, Marciniak 1, Pietruszko 1, Stankiewicz 1
Kary: 10. min
Rzuty karne: 3/4
Sędziowały: Joanna Brehmer (Mikołów) i Agnieszka Skowronek (Ruda Śląska)
Widzów: 2700
Napisz komentarz
Komentarze