Obchodzony od kilkunastu lat - w dzień urodzin B.B. Kinga, gitarzysty i wokalisty - Polski Dzień Bluesa pozwala miłośnikom nie tylko tego stylu muzycznego, ale także ciekawych kombinacji bluesowo-rockowo-popowych cieszyć się – w odsłonie kaliskiej - kilkugodzinną imprezą złożoną z koncertów, filmowych seansów, prelekcji i spotkań towarzyskich. Przez całe popołudnie i wieczór budynek Centrum Kultury i Sztuki wypełnia się bluesfanami i bluesfankami, z których spora część również w wyglądzie eksponuje przywiązanie do muzyki sięgającej swymi korzeniami południa USA.
Bluesowa muzyka wita wszystkich już od wejścia, a Art Cafe zamienia się w swojski bar, w którym można nie tylko sączyć złocisty napój, ale także obejrzeć unikatowe rejestracje filmowe koncertów gwiazd bluesowych oraz posłuchać znawców takich jak Paweł Freebird Michaliszyn. Nota bene wśród słuchających widzieliśmy także jeszcze jednego znakomitego dziennikarza muzycznego – Andrzeja Jerzyka, również związanego z Radiem Centrum.
Wprowadzeniem w klimat święta był występ w Sali Studio lokalnej formacji M Band, której liderem jest - związany wcześniej z kaliską orkiestrą symfoniczną – kontrabasista Krzysztof Matusiak. W improwizacjach na temat jazzu, bluesa i boogie wsparli go: żona Anna, flecistka, pianista Andrzej Dziedziak i perkusista Andrzej Elert.
Przed kolejnym koncertem można było poznać niezwykłe losy muzyka Sixto Rodrigueza, najpierw słuchając jego muzyki w Art Cafe, a później oglądając w kinie Centrum znakomity dokument „Sugar Man”. To zaskakująca opowieść o potędze przypadku i roli szczęścia w ludzkim życiu. Ten trzymający w napięciu film przedstawia niewiarygodną, pełną niespodzianek, a do tego prawdziwą historię życia piosenkarza, któremu wróżono wielką karierę. Po nagraniu pierwszej płyty w Detroit przepadł bez wieści i uważany był za zmarłego. Krążyły również legendy o samobójstwie popełnionym podczas koncertu. Kilka lat później pirackie kopie jego krążka trafiły jednak do podzielonej apartheidem Południowej Afryki, gdzie biły rekordy sprzedaży, choć sam piosenkarz nigdy się o tym nie dowiedział. Dwaj południowoafrykańscy fani postanowili odkryć, co naprawdę stało się z ich idolem i… odnaleźli Rodrigueza.
Druga część wieczoru należała do The Allman Brothers Band. O jednej z bardziej znaczących i wpływowych grup rockowych XX wieku, łączącej w swej muzyce hard rock, jazz rock, southern rock, folk rock i country rock, jam rock i blues rock, opowiadał Paweł Freebird Michaliszyn, który poznał członków tej formacji osobiście i jest autorem suplementów do książki Scotta Freemana „Jeźdźcy Północy. Historia The Allman Brothers Band”. Prelekcja była znakomitym wprowadzeniem do koncertu zagranego w hołdzie grupie braci Allmanów przez Jana Gałacha i jego przyjaciół, to znaczy wokalistę i gitarzystę Mariusza Korczyńskiego, gitarzystę Marka Görlitza, basistę Pawła Mikosza, klawiszowca Borysa Sawaszkiewicza oraz dwóch perkusistów Maksa Ziobro i Krzysztof Kota. Na Dużej Scenie zespół pod wodzą najlepszego młodego elektrycznego skrzypka w polskim bluesie, interpretując największe przeboje ABB, zgotował nie lada ucztę muzyczną, która szybko zburzyła początkową powściągliwość emocjonalną odbiorców i wyzwoliła w nich nieuświadamiane pokłady energii do wspólnego nucenia i oklaskiwania kolejnych przebojów z przebogatego dorobku The Allman Brothers Band.
R. Kuciński, zdj. autor
Napisz komentarz
Komentarze