W miniony piątek kaliski zespół ograł w Arenie mielecką Stal 29:28. Jedną z pierwszoplanowych ról w tej potyczce odegrał Michał Drej, który zdobył sześć bramek. W sumie ma ich już na koncie 23, dzięki czemu w klasyfikacji strzelców rozgrywek zajmuje wysokie czwarte miejsce. – Pierwsze 15 minut meczu ze Stalą można określić w naszym wykonaniu jako fatalne – nie ukrywa prawoskrzydłowy. – Graliśmy źle z tyłu, w ataku byliśmy bardzo nieskuteczni. Generalnie nic się nie kleiło. Druga część pierwszej połowy była dużo lepsza. Naszą bronią była mocna obrona i dobra kontra. Musimy popracować nad tym, żeby na tak równym i wysokim poziomie grać przez cały mecz – dodaje Drej.
Piątkowe zwycięstwo było pierwszym dla MKS-u w tym sezonie. Na premierowe punkty drużyna znad Prosny czekała przez cztery kolejki. – Na pewno ta wygrana była nam bardzo potrzebna. Cieszy podwójnie, bo odnieśliśmy ją w Kaliszu, przed naszymi kibicami. Teraz wszystko przed nami. Liczę, że z każdego kolejnego spotkania będziemy przywozić punkty lub zdobywać je u siebie. Mam nadzieję, że ostatnie zwycięstwo to taki dobry prognostyk – podkreśla Michał Drej.
W poprzednich trzech meczach kaliszanie przegrywali z rywalami z Płocka, Puław i Lubina. Zwłaszcza ta ostatnia porażka mocno podrażniła ambicję ekipy Pawła Ruska. – Powiedzmy sobie szczerze, bardzo chcieliśmy wygrać z Zagłębiem. Ta porażka na pewno nas podrażniła, ale też pokazała, że w tej lidze nikt się nie położy. Wyniki świadczą o tym, że liga jest coraz bardziej wyrównana, każdy może wygrać z każdym. Czy przyjeżdża zespół z dołu tabeli, czy też taki, który ma aspiracje medalowe, decydują niuanse. Dlatego trzeba być skoncentrowanym na 100, a nawet 110 procent przez całe 60 minut. Wtedy to przyniesie pozytywny efekt – uważa Drej.
(mso)
Napisz komentarz
Komentarze