Policja interweniowała w lokalu wyborczym w Piwonicach. W związku z incydentem liczenie głosów rozpoczęło się z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem.
Do incydentu z udziałem jednego z kandydatów doszło tuż po zamknięciu lokalu wyborczego. Policję postawił na nogi Mateusz Antolczyk startujący z list komitetu „Tu i Teraz”. - Pan miał zarejestrowany komitet wyborczy, z tego komitetu nie zarejestrował żadnych list, ale podał osoby, bo miał do tego prawo, do składu komisji obwodowych. Jednak ten pan kandyduje do Rady Miasta z ramienia innego komitetu. Jako kandydat nie mógł więc uczestniczyć w żaden sposób w pracach komisji i być przy liczeniu głosów – mówi Anna Krysicka, komisarz wyborczy Państwowej Komisji Wyborczej w Kaliszu.
Mateusz Antolczyk był jednak innego zdania, choć dodatkowo startował z tego właśnie okręgu. Odmówił opuszczenia lokalu wyborczego. Po kilkudziesięciu minutach swoim majestatem nakłonili go do tego policjanci z grupy interwencyjnej. – Obyło się bez użycia siły, polubownie – mówi podkom. Witold Woźniak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Od północy w piątek policja odnotowała jeszcze dwa incydenty związane z wyborami. – Jeden z nich dotyczy naruszenia ciszy wyborczej poprzez dokonanie w sobotę wpisu pod postem na portalu społecznościowym jednego z mediów. Zgłoszenie otrzymaliśmy drogą elektroniczną wraz z załącznikami. Sprawa prowadzona jest pod kątem wykroczenia – wyjaśnia podkom. Witold Woźniak.
Przez weekend nieustaleni sprawcy zniszczyli też plakaty jednego z kandydatów do Rady Miejskiej. W nocy z soboty na niedzielę na kilkunastu bilbordach Radosława Kołacińskiego z listy Koalicji Obywatelskiej pojawiły się napisy „złodziej”. Zrobiono je czerwoną farbą w okolicach wszystkich obwodowych komisji wyborczych. – To metodyczna praca któregoś ze sztabów ewidentnie, ponieważ jak maszyny przeszli przez Kalisz i niszczyli reklamy wyborcze właśnie Radosława Kołacińskiego – mówi Dariusz Grodziński, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Kalisza. – Podobny przypadek miała nasza kandydatka Marzena Wodzińska jeśli się nie mylę w powiecie ostrzeszowskim. To też zostało zgłoszone na policję i także dochodzenie w tym zakresie trwa.
Ze względu na wysokość strat sprawa zniszczenia plakatów w Kaliszu prowadzona jest pod kątem wykroczenia.
MIK, AW, fot. AW
Napisz komentarz
Komentarze