Grzegorz Sapiński wygrał wybory w 2014 roku pod hasłem Zmieniamy Kalisz i dzięki konsolidacji głosów i poparciu swoich byłych kontrkandydatów: Karoliny Pawliczak z SLD i Andrzeja Plichty z PiS. Bez wątpienia początek jego prezydentury przyniósł duże zmiany. Przede wszystkim te kadrowe.
Rewolucja zjadła własne dzieci
Tzw. egzotyczna koalicja przeprowadziła prawdziwą rewolucję kadrową w ratuszu i podległych spółkach. Twarzą tych zmian w dużej mierze był wiceprezydent Piotr Kościelny, który ostatecznie również został zmieciony ze sceny politycznej przez rozpoczętą przez siebie rewolucję. Nowa ekipa podjęła też sporo prób poważnej reorganizacji samorządu. Zlikwidowano dawną strukturę Zarządu Dróg Miejskich i powołano w to miejsce Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji. Kilka razy próbowano przebudować biuro promocji i komunikacji. Zmieniano kierownictwo, załogę, strukturę. W promocję angażowano osoby na umowy o dzieło, które drenowały budżet na promocję, firmy zewnętrzne, zmieniono logo miasta. Ostatecznie wszystkie te zmiany sam prezydent ocenił za fatalne, bo winą za swoją wyborczą klęskę obarczył „brak pijaru”, a przecież nie brakowało mu ludzi, środków i pieniędzy. To raczej nie brak pijaru a nieumiejętne prowadzenie wydziału promocji i informacji pomogło mu w pożegnaniu się z fotelem prezydenta.
Za późno na inwestycje
Pod względem inwestycji i rozwoju miasta początki kadencji Grzegorza Sapińskiego były trudne. Wiele inwestycji zaplanowanych jeszcze przez poprzednika, Janusza Pęcherza było realizowanych aż do 2016 roku. Przykładem może być przeciągający się remont mostu Chopina czy naprawa skrzyżowania ul. 3 Maja z ul. Stawiszyńską. A niektóre inwestycje planowane już w 2014 roku kończone są do dzisiaj, jak np. połączenie ul. Dobrzeckiej z Wyszyńskiego.
Autorskie duże inwestycje drogowe Grzegorza Sapińskiego rozpoczęto dopiero na końcówce jego kadencji: trwa remont alei Wojska Polskiego, ul. Pokrzywnickiej, rozbudowa ul. Inwestorskiej. Jesteśmy o krok od modernizacji Śródmiejskiej i Zamkowej, rewitalizacji Plant. Udało się wymienić tabor KLA i rozpocząć budowę bloków w ramach programu Kaliskie Własne M.
„Udało się” też utworzyć kontrapas w Śródmiejskiej, utrzymać przez prawie 2 lata główną atrakcję Głównego Rynku czyli „Dziurellę” czy zaprzepaścić wiele szans na nowe inwestycje, bo ktoś gdzieś coś zapomniał, nie dopilnował, po prostu zawalił. Miasto miało szansę na rewitalizację Parku Miejskiego, pozyskanie środków na obwodnicę czy rozpoczęcie rewitalizacji Śródmieście. Z powodu wielu czynników, również błędów ludzkich, nie udało się tych najważniejszych inwestycji przeprowadzić.
Został sam
W ratuszu i podległych mu strukturach pojawiło się wiele nowych twarzy. Wielokrotnie można było odnieść wrażenie, że samorząd traktowany był jak „pośredniak”. Zatrudniano osoby, które potrzebują pracy, a niekoniecznie których potrzebuje urząd. Ten sposób doboru współpracowników udowadnia, że kwestie kompetencji, przydatności i czystych intencji, to nie puste frazesy a konieczne elementy w polityce kadrowej. Tego w mijającej kadencji zabrakło. Prezydent Grzegorz Sapiński w znacznym stopniu otoczył się osobami, które gdy już tylko nakarmiły się na urzędowym stołku, spełniły swoje ambicje, odeszły. Dziś nie istnieją w przestrzeni publicznej, a prezydent Sapiński został sam i z wszystkimi konsekwencjami musiał tkwić na urzędzie do końca.
A „służby prasowo – pijarowe” pozwoliły, by znaczna część kaliszan mijającą kadencję kojarzyła wyłącznie z kontrapasem, rozpadem koalicji i dziurą w rynku.
Wystawcie własną ocenę prezydentowi Grzegorzowi Sapińskiemu, głosując w ankiecie widocznej w dziale „samorząd” po prawej stronie portalu.
MS, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze