W trzecim secie kaliszanki przegrywały już 16:22, ale po czterech kolejnych akcjach traciły do rywalek już tylko dwa punkty. W tym momencie wyraźnie uwierzyły, że mogą jeszcze tę partię wyrwać z rąk wrocławianek. Potem jednak na pierwszy plan wysunęły się kontrowersyjne decyzje arbitra, który najpierw dwukrotnie odgwizdał kaliskiej ekipie błąd podwójnego odbicia, a następnie ukarał protestującą Ewelinę Janicką czerwoną kartką, co zakończyło mecz. To ostatnie orzeczenie wzburzyło miejscową ekipę oraz kibiców, którzy jeszcze długo wyrażali swoje niezadowolenie.
– O ile z pierwszą podwójną piłką można się zgodzić, zdarza się zwłaszcza w końcówce, o tyle z tą drugą w obronie już nie do końca. Natomiast zupełnie niezrozumiała jest dla mnie decyzja o czerwonej kartce. Było dużo emocji, było gorąco, a w takich momentach sędzia powinien podejść bardziej z duchem gry i uspokoić sytuację, a nie kończyć mecz czerwoną kartką, co wywołało dużą burzę okrzyków i gwizdów. Uważam, że tej kartki nie powinno być. Wyjaśniłem to sędziemu po meczu. On ma jednak swoje zdanie – przyznał trener Mariusz Wiktorowicz.
Sobotnie starcie wcale nie musiało się kończyć w tak nerwowej atmosferze. Być może całe spotkanie potoczyłoby się inaczej, gdyby kaliszanki wygrały pierwszego seta. A była na to realna szansa. Beniaminek zaczął z przytupem, w pewnym momencie miał nawet pięć punktów przewagi nad drużyną z Wrocławia (11:6). I choć potem stracił prowadzenie, to w końcówce, po ataku Natalii Strózik, remisował po 23. Błędy w kolejnych wymianach skutkowały jednak porażką.
– Wszystko rozstrzygało się w ostatnich piłkach, a my nie wykorzystaliśmy szansy, żeby tego seta wygrać. Myślę, że gdybyśmy zwyciężyli, to nasza gra nabrałaby potem trochę innego tempa, z większą odwagą byśmy zagrywali i realizowali to, co mieliśmy przygotowane – uważa trener Wiktorowicz.
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że przyjezdne rozegrały dobre zawody. Przede wszystkim pod względem taktycznym. Niemal kompletnie wyłączyły z gry Ljubicę Kecman, która nie skończyła żadnego ataku. Popracowały też zagrywką, notując osiem asów i znacznie utrudniając gospodyniom przyjęcie. Sporo krwi napsuła miejscowym zdobywczyni 14 oczek Aleksandra Rasińska, rzadko myliła się ponadto kapitan drużyny Roksana Wers, która odebrała statuetkę dla MVP. Po kaliskiej stronie wyróżnić można wspomnianą już wcześniej Ewelinę Janicką, która zgromadziła 11 punktów, w tym aż sześć blokiem.
Dla beniaminka LSK była to druga porażka w tej kampanii i zarazem pierwsza w Arenie. Za tydzień kaliszanki znów zagrają w hali na Dobrzecu. Tym razem zmierzą się z Pałacem Bydgoszcz.
Michał Sobczak
***
Energa MKS Kalisz – #Volley Wrocław 0:3 (23:25, 18:25, 21:25)
Energa MKS: Janicka 11, Strózik 6, Budzoń, Lazić 7, Cygan 3, Kecman 3 oraz Kulig (l), Głowiak (l), Andrzejczak, Wańczyk 6, Sobolewska, Dybek 1
#Volley: Wers 11, Rasińska 14, Wołodko 5, Soter 8, Murek 7, Łozowska 8 oraz Kuziak (l), Piśla
MVP: Roksana Wers (#Volley Wrocław)
Sędziowali: Bartosz Słowik i Marek Słowik
Widzów: 2050
Napisz komentarz
Komentarze