W poniedziałek miał ruszyć proces siedmiu oskarżonych. Mężczyźni w wieku od 17 do 21 lat, zostali oskarżeni o napaść i brutalne pobicie trzech osób. Dwóch ze sprawców – w tym najmłodszy z nich Mikołaj J. - od roku przebywa w areszcie. Pozostali odpowiadają z wolnej stopy. Jeden z nich nie stawił się dziś w sądzie. Dlatego prokurator nie miał możliwości odczytania aktu oskarżenia. - Wobec jednego z oskarżonych zastosowano środek w postaci tymczasowego aresztowania w postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową Łódź Bałuty – wyjaśnia prokurator Rafał Michalak. - I jest to prawdopodobnie czyn niezwiązany z kaliskim postępowaniem. Sąd powziął wiedzę o tym przed rozprawą i nie było technicznej możliwości doprowadzenia go do sądu w Kaliszu, a charakter sprawy i stawianych zarzutów przemawia za tym, by wszyscy oskarżeni brali udział w postępowaniu – dodaje.
Dlatego mężczyzna zostanie doprowadzony na kolejną rozprawę, której termin wyznaczono na grudzień. Sąd przedłużył też areszt tymczasowy do marca 2019 roku 17-letniemu (w momencie popełnienia przestępstwa) Mikołajowi J. Oskarżony odpowiada za pobicie, a także usiłowanie popełnienia zbrodni zabójstwa i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu człowieka. Sąd uznał, że za przedłużeniem aresztu przemawia jego dotychczasowa przeszłość, możliwość ucieczki i wpływania na oskarżonych i świadków. - Wielokrotnie był poszukiwany przez policję w związku z ucieczkami z ośrodków wychowawczych. Przed zatrzymaniem figurował jako osoba poszukiwana do dyspozycji sądu – czytał uzasadnienie do przedłużenia aresztu sędzia Marcin Borowiak.
Kolejne trzy miesiące w areszcie spędzi także dwa lata starszy Aleksander P. Podobnie jak w przypadku Mikołaja J. przemawiało za tym dobro postępowania sądowego, dodał Marcin Borowiak. - Oskarżony pozostawał pod dozorem kuratora, ponadto przebywał w ośrodkach leczenia odwykowego w związku uzależnieniem od narkotyków i dopalaczy. W marcu 2016 roku został zwolniony dyscyplinarnie z placówki, w której przebywał na terapii uzależnień i środków odurzających. Z opinii psychiatrycznej wynika, że oskarżony ma silne tendencje do lekceważenia norm prawnych i skłonność do naginania ich do własnych potrzeb. Powyższe ujawnione w sprawie okoliczności dają założenie, że obawa ucieczki lub ukrycia się oskarżonego nie jest tylko hipotetyczna, ale też wysoce prawdopodobna.
17-latek za brutalne pobicie może trafić na 25 lat do więzienia. Jego koledze, pełnoletniemu w momencie zdarzenia, grozi dożywocie. Pozostałym do 8 lat.
Brutalne pobicie miało miejsce w nocy z 7 na 8 października 2017 roku. Z jednego z lokali gastronomicznych przy ulicy Górnośląskiej wyszło trzech mężczyzn; nieoficjalnie wiadomo, że byli to strażacy po służbie. Zostali oni zaczepieni przez 7-osobową grupę i brutalnie pobici. Jeden z nich trafił do szpitala nieprzytomny, z licznymi złamaniami kości czaszki. Już na etapie śledztwa prokuratura mówiła o "wysokim poziomie agresji".
Sprawcy zostali zatrzymani kilka dni później (czytaj WIĘCEJ ). Kluczowym dowodem w sprawie pobcicia strażaków jest nagranie z monitoringu miejskiego. Zanim akt oskrżenia trafił do sądu biegli przeanalizowali zachowanie oskarżonych zarejestrowane przez kamery umieszczone na Górnośląskiej (WIĘCEJ ).
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze