13 stycznia i 13 rowerzystów. Taki zbieg okoliczności towarzyszy tegorocznej Sztafecie Cyklistów, która w niedzielę rano wyruszyła sprzed starostwa w Kaliszu do stolicy. A wśród jadących są samorządowcy, sportowcy, artyści. Mieszkańcy Kalisza, powiatu, ale też osoby, które od lat w dniu finału WOŚP przyjeżdżają do naszego miasta, by ruszyć jednośladem do Warszawy. - Atmosfera jest niesamowita - mówi Marek Baumgrat, który przyjeżdża z Poznania. - Wszystko ze świadomością, że pomagamy, wspieramy i promujemy akcję, którą prowadzi Jurek Owsiak, czyli Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, czyli pomaganie innym. A na trasie zawsze spotyka nas dużo życzliwości, dużo sympatii, dużo pozdrowień. Pogoda jest taka, jaką można sobie wyobrazić w styczniu, a takie gesty rozgrzewają.
Cyklistów nie tylko żegnają kaliszanie, ale także na całej trasie pozdrawiają mieszkańcy miejscowości, które rowerzyści od lat mijają w drodze do Warszawy. Chociaż z upływem lat rodzi się myśl, by wprowadzić jakąś nowość, zdradził przed wyjazdem Bronek Krakus, pomysłodawca i organizator sztafety. - Każdy zakręt się zna, więc czasami robi się to nudne, ale mamy trzech nowicjuszy i oni na pewno będą trochę bardziej podekscytowani.
Przez 19 lat cykliści jeździli w różnych warunkach. Były tęgie mrozy. Wiatr. Dodatnie temperatury. Tegoroczny finał to ciepły, ale deszczowy dzień. I właśnie z tym muszą zmagać się na ponad 200-kilometrowym odcinku. - To nie jest wyczyn, bo to 260 km oczywiście robimy w sztafecie - dodaje Krzysztof Nosal, starosta kaliski, który 20. raz jest członkiem wyparwy. - Trudno sobie wyobrazić, by każdy, kto dobrze życzy tej akcji dzisiaj nie był z Jurkiem Owsiakiem. WOŚP to przecież wielkie święto pomagania, wielkie święto solidarności, tak że każdy człowiek, który potrafi coś zrobić powinien to zrobić.
A kaliscy cykliści nie tylko wykręcają kilometry, promując Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Od lat poprzedza ją zbiórka zamknięta w szkołach, placówkach edukacyjnych, wyjaśnia Wioletta Przybylska ze Starostwa Powiatowego w Kaliszu. - 127 wolontariuszy przez trzy dni, w ramach kaliskich zbiórek zamkniętych, zbierało pieniądze i udało się. Mamy rekord i z tym czekiem jedziemy do Jurka Owsiaka. Będziemy mieć też inne prezenty, cztery kosze ze słodyczami i mega bombonierkę o wymiarach: 1,5m x 1m x 30cm i ważącą 11 kilogramów ze śliwką nałęczowską, którą uwielbia Jurek Owsiak, więc mamy nadzieję, że jak to jeszcze przekażemy na licytację to będzie kolejny rekord.
Zbiórki zamknięte zorganizowano w 40 punktach. Kwestowali także strażacy z OSP Koźminek, którzy w tym roku pobili rekord i w jedną puszkę zebrali ponad 8 tysięcy złotych. W sumie na kaliskim czeku, który rowerem dotrze do Warszawy pojawiła się kwota ponad 43 tysięcy złotych.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze