Nóż to tak naprawdę dysza hydro-chirurgiczna, której działanie sterowane jest dzięki ciśnieniu wody. Możliwość jego regulowania, połączone z równoczesną obserwacją miejsca, z którego usuwane są poparzone tkanki sprawia, że nie ma możliwości za głębokiego ścięcia martwicy.
- Po tym zabiegu pacjent nie wymaga przetoczenia krwi. Duża precyzja usunięcia martwicy, poprawia wyniki przyjmowania przeszczepionej skóry. Statystyki światowe pokazują, że używanie tego właśnie noża daje zdecydowanie lepsze rezultaty niż przy metodach konwencjonalnych, które stosujemy – wyjaśnił Witold Miaśkiewicz, ordynator pododdziału leczenia oparzeń u dzieci w Ostrowie Wielkopolskim.
1,5 roczna dziewczynka, która w środę jako pierwsza została poddana zabiegowi usunięcia poparzonych tkanek nie wymagała transfuzji. Na razie nóż został wypożyczony od producenta. Lekarze mają jednak nadzieję, że niebawem stanie się własnością ostrowskiego szpitala. W zakupie ma pomóc jedna z ogólnopolskich fundacji. Nóż kosztuje ok. 100 tysięcy złotych plus końcówki, które należy wymienić po każdym zabiegu. W Polsce pracuje kilkanaście takich urządzeń.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze