Propozycję objęcia funkcji rzecznika sądu Ewa Głowacka-Andler otrzymała w 2006 roku, po jednej z tzw. medialnych spraw, które prowadziła. Przed kamerami, które śledziły proces wypadła tak dobrze, że Alicja Bydłowska, ówczesna prezes Sądu Okręgowego postanowiła, że zapyta swoją podwładną, czy chciałaby zająć się kontaktami z mediami. – Zaczynałam pełna obaw. Trochę czasu minęło zanim się dotarliśmy i wypracowaliśmy system informowania się o interesujących media sprawach – wspomina Ewa Głowacka-Andler. – Musiałam nauczyć się, które rzeczy są ciekawe dla dziennikarzy, ale też w jaki sposób zachowywać się przed kamerą czy w trakcie rozmowy. I to co mogę powiedzieć to z mediami lokalnymi pracowało mi się bardzo dobrze i dzięki tej funkcji doceniam ich pracę.
Chociaż początki były trudne. - Pamiętam jeden telefon i prośbę o wypowiedź. Z jakiegoś powodu chciałam odmówić i wtedy usłyszałam: "to pani praca". Zostałam postawiona do pionu, ale teraz po latach zgadzam się z tym. Zgadzając się na bycie rzecznikiem, wiedziałam, że to dodatkowe obowiązki, a jednym z nich jest odpowiadanie na pytania. Często trudne, ale lepiej stawić temu czoła, wyjaśnić nasze stanowisko niż udawać, że nas nie ma, odwlekać w czasie z nadzieją, że ktoś zapomni, a później się zdziwić czytając, że rzecznik nie miał czasu, by się spotkać z mediami. Co dla mnie ważne, to właśnie dziennikarze z Kalisza najczęściej jako pierwsi odzywali się w konkretnych sprawach, a dopiero później media ogólnopolskie – dodaje Ewa Głowacka-Andler.
Wtedy praca rzecznika wymaga powagi. Tak jak praca sędziego. A każdy kto poznał Ewę Głowacką-Andler wie, że „off the record” jest spontaniczna i żartami sypie jak z rękawa. A co jeszcze lubi? Podróżować, tańczyć i biesiadować z przyjaciółmi, więc teraz w pełni będzie mogła oddać się tym zajęciom.
Sędzia i rzecznik Sądu Okręgowego w stan spoczynku przeszła 31 stycznia tego roku. Luty przeznaczyła na zamknięcie wszystkich spraw i uporządkowanie swojego gabinetu.
Pracę zaczynała w 1983 roku od asesury w Kaliszu, po drodze zahaczyła też o Jarocin. W 1985 roku została sędzią Sądu Rejonowego w Kaliszu, gdzie przez jakiś czas była też przewodniczącą Wydziału Cywilnego. W grudniu 1998 roku przeszła do Sądu Okręgowego i tak zostało do 2019.
Przyznajemy, początki tej współpracy były trudne i każda ze stron musiała drugiej uświadomić, że taka nasza praca - jednych pytać, drugich odpowiadać. Przez lata się tego nauczyliśmy, więc dziś pozostaje nam podziękować za udaną współpracę. I czekać na nowego, miejmy nadzieję tak samo otwartego na ludzi i świat, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze