Piętnastokrotny mistrz Polski tyle samo razy wygrywał krajowy puchar i w tym sezonie też mierzy w podwójną koronę. Z najwyższego stopnia podium najważniejszych w Polsce rozgrywek nie schodzi od 2012 roku. Liczy się również w Europie, w końcu to zdobywca Ligi Mistrzów sprzed trzech lat, regularnie grający w fazie pucharowej europejskich zmagań. W składzie kielczan aż roi się od kadrowiczów z różnych krajów. Krzysztof Lijewski, Mariusz Jurkiewicz, Michał Jurecki (nie zagra w Kaliszu z powodu kontuzji), Mateusz Jachlewski, Arkadiusz Moryto czy też Hiszpanie Julen Aguinagalde i Alex Dujszebajew oraz Słoweniec Blaż Janc – to tylko część zawodników tworzących silny skład ekipy prowadzonej przez Talanta Dujszebajewa. Z takim handballowym gwiazdozbiorem przyjdzie się zmierzyć piłkarzom ręcznym Energi MKS Kalisz w półfinale PGNiG Pucharu Polski. Bez względu na wynik, będzie to dla nich pożyteczna lekcja.
– Każdy chce grać z Kielcami – nie ma wątpliwości Marek Szpera. – Wiadomo, że jest to bardzo dobry zespół, czeka nas super mecz – dodaje rozgrywający MKS-u.
Podopieczni Patrika Liljestranda spisują się w obecnej edycji PGNiG Pucharu Polski wyśmienicie. Po raz pierwszy w najnowszej historii kaliskiego szczypiorniaka awansowali do czołowej czwórki rozgrywek, eliminując po drodze mocne drużyny z Kwidzyna, Piotrkowa Trybunalskiego i Zabrza. Mecz z PGE Vive jest niejako nagrodą za dobrą postawę w poprzednich pojedynkach i zarazem prezentem dla fanów z Kalisza i okolic.
– Gramy u siebie, mamy nadzieję, że tak jak w sobotę znów pojawi się w hali sporo osób. I będziemy walczyć, tyle możemy zagwarantować – oznajmia Michał Drej, skrzydłowy Energi MKS.
Dla kaliskich kibiców wtorkowe spotkanie będzie nie lada gratką i okazją do obejrzenia piłki ręcznej na najwyższym poziomie. Niecodziennie zdarza się bowiem, aby miejscowa drużyna mierzyła się u siebie z takimi tuzami handballa, jakie występują w barwach kieleckiej ekipy.
– Musimy szybko się zregenerować po sobotnim meczu z Gwardią i zagrać z Kielcami jak najlepiej potrafimy. Nie chcemy, żeby ten mecz po prostu się odbył, chcemy powalczyć i coś udowodnić. Oby tylko obyło się bez kontuzji, bo wiadomo, że przed nami bardzo ważne mecze w lidze. Tym niemniej będziemy walczyć. Dla tych kibiców naprawdę warto – przekonuje Marek Szpera.
Wiele wskazuje na to, że trybuny hali Arena wypełnią się po brzegi, bo zainteresowanie meczem z PGE Vive jest ogromne. Wtorkowe widowisko rozpocznie się o godzinie 18:30.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze