Kaliszanin, który jest weteranem „Spływu Twardzieli” i jego wielokrotnym zwycięzcą w tym roku płynął z obciążeniem. Ciągnął za sobą łódź piracką, na której zasiadła urocza mała piratka. – Córka ma dopiero 5,5 roku i jest jeszcze zbyt mała by samemu płynąć – zdradził. – Dlatego nieduży kawałek, bo 1,5 kilometra, przepłynęła na pontonie.
Elizie się podobało, ale jeszcze nie potrafiła powiedzieć czy w przyszłości sama odważy wejść się do zimnej wody i dołączyć do grona twardzieli, którzy każdego roku w marcu wchodzą do Prosny i pokonują kilkukilometrowy odcinek rzeki wpław. Bez względu na pogodę i temperaturę oczywiście. A w tym roku na zmianę padło i wiało. - Płynęły trzy dziewczyny i czterdziestu jeden panów – zdradza Bogdan Olejnik, komandor Klubu Wodnego „Fala”. – Zawsze jest to ekstremalne wyzwanie. Dwie godziny w mokrej piance przesiedzieć w temperaturze plus 3 stopni to jest wyzwanie. Oczywiście wszyscy używają pianek przystosowanych do niskich temperatur jednak trochę wody się tam przedostaje i pierwszy kontakt z tą wodą nie jest przyjemny, ale jak się ogrzeje mają lepiej w tej wodzie niż my na brzegu z tak zmienną pogodą.
I tak naprawdę największy podziw należy się tym, którzy płyną najdłużej, bo to oni narażeni są najbardziej na ekstremalne doznania. Jednak jak w każdym sporcie musi być podium. A w tym roku na jego szczycie stanął reprezentant Wilczyna, który w kaliskim spływie startuje od czterech lat. Bałem się, że będzie zimno, bo mam cienką piankę, ale było dobrze, cały czas było tempo – zdradził swój patent na zwycięstwo Adama Grzybowski. W tym roku mam satysfakcję, że udało mi się kolejny raz pokonać własne ograniczenia i jeszcze wygrać.
Tradycyjnie na mecie każdy z Twardzieli otrzymał medal – lizaka. Na szyi każdego kto pokonał zimową Prosnę zawieszał je prezydent Krystian Kinastowski.
- Adam Grzybowski Wilczyn – 57 min 6 s
- Ireneusz Rasiński z Kalisza - 1 g 3 m 7 s
- Cezary Izydorczyk z Łodzi – 1 g 4 min 4 s
- Piotr Tann z Kalisza – 1 g 6 min
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze