Tuż przed meczem spoglądając na skład poznańskiej drużyny można było mieć wątpliwości, czy aby na pewno KKS mierzy się z rezerwami Lecha, czy jednak z pierwszym zespołem tego klubu. W wyjściowej jedenastce trener Rafał Ulatowski miał bowiem do dyspozycji aż ośmiu graczy ekstraklasowego teamu, na czele z Maciejem Gajosem, Rafałem Janickim i Matusem Putnocky’m. I jak się później okazało, obecność takich piłkarzy zrobiła ogromną różnicę.
Podopieczni Dariusza Marca zaczęli odważnie, jakby nie bacząc na wzmocnienia w ekipie rywali. W piątej minucie bliski szczęścia był Gabriel Vidal, ale piłkę sprzed nosa sprzątnął mu Janicki, a po chwili arbiter nie dopatrzył się faulu w polu karnym, gdy Putnocky ostro potraktował Huberta Antkowiaka. Potem jednak zarysowała się przewaga Lecha. Pierwsze skrzypce w tym zespole grał Maciej Gajos i to on okazał się kluczową postacią w ekipie gospodarzy. W 12. minucie kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego z okolicy 30. metra, otwierając wynik. Po upływie drugiego kwadransa podwyższył rezultat, potężnie uderzając z woleja po centrze Piotra Tomasika. W 59. minucie dołożył zaś asystę, dogrywając z narożnika boiska wprost na głowę Timura Żamaletdinowa. Wtedy praktycznie stało się jasne, że KKS wróci z Wronek na tarczy. Kaliską drużynę pozbawił złudzeń wprowadzony w drugiej połowie Jakub Kamiński, który w 74. minucie został obsłużony świetnym podaniem z głębi pola przez kapitana miejscowych Krzysztofa Kołodzieja, obiegł wychodzącego z bramki Adama Wasiluka i zdobył czwartą bramkę dla Lecha. Wcześniej golkipera z Kalisza zanotował kilka udanych interwencji, m.in. dwukrotnie wygrywając pojedynki z Żamaletdinowem.
KKS odpowiedział jednym trafieniem – po skutecznie wyprowadzonej kontrze w 83. minucie. Lewą flanką pomknął wówczas Antkowiak i dograł na dalszy słupek, a tam akcję zamknął rezerwowy Ivan Vidal Gonzalez. Sytuacji do strzelenia bramek przyjezdni mieli więcej. W pierwszej połowie najlepszą zmarnował „Antek”, który tuż przed przerwą chybił mając przed sobą tylko Putnocky’ego. Dogrywał mu Pawło Hordijczuk, który popisał się udanym odbiorem przed polem karnym przeciwnika. Dobry fragment kaliszanie zaliczyli zaraz po powrocie z szatni, nieźle prezentowali się też w końcówce. W 70. minucie, po indywidualnej akcji i zejściu ze skrzydła w obręb szesnastki, w słupek przymierzył Ivan Vidal. Później próbowali jeszcze Mateusz Żebrowski i Mikołaj Neuman. Ten ostatni był bliski finalizacji bardzo ładnej akcji, w której goście wymienili między sobą kilka podań na granicy pola karnego rywali.
Po niedzielnej porażce KKS stracił pozycję lidera grupy 2 trzeciej ligi na rzecz Lecha. Oba zespoły dzieli tylko punkt. W najbliższą sobotę na stadionie przy Łódzkiej kaliski zespół podejmie Polonię Środa Wielkopolska.
Michał Sobczak, fot. i wideo: Norbert Gałązka
***
Lech II Poznań – KKS Kalisz 4:1 (2:0)
Maciej Gajos 12, 31, Timur Żamaletdinow 59, Jakub Kamiński 74 – Ivan Vidal Gonzalez 83
Żółte kartki: Kołodziej, Tomasik (Lech II) oraz Antkowiak (KKS)
Sędziował: Karol Arys (Szczecin)
Lech II: Putnocky – Wasielewski (74 Pawlicki), De Marco, Janicki, Tomasik – Tupaj (70 Kaczmarek), Gajos, Skrzypczak, Radut (70 Kamiński) – Kołodziej (80 Norkowski), Żamaletdinow
KKS: Wasiluk – Radzewicz, Gawlik, Żytko, Fiedosewicz (76 Dzięcioł) – Żebrowski, Hordijczuk (81 Trayanov), Tunkiewicz (59 Ivan Vidal), Jarantowicz (71 Neuman) – Antkowiak, Gabriel Vidal
Napisz komentarz
Komentarze