Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Poszło o dwie butelki denaturatu. Beata nie żyje ZDJĘCIA

- Zrzucił ją ze schodów, a później wciągnął na górę, by upozorować nieszczęśliwy wypadek. Tym bardziej, że dzień wcześniej też zrzucił ją ze schodów i wtedy złamała rękę – tak twierdzi partner Beaty M., która we wrześniu ubiegłego roku zmarła w jednej z melin na osiedlu Ogrody. Według biegłych 54-latka został dotkliwie pobita. Według oskarżonego uderzył ją tylko raz. A poszło o dwie butelki denaturatu. Proces toczy się przed kaliskim sądem.
Poszło o dwie butelki denaturatu. Beata nie żyje ZDJĘCIA

Do tragedii doprowadził trunek, który spożywano na melinie i który był własnością oskarżonego Krzysztofa W. Gdy ten spał, kobieta miała ukraść mu dwie butelki denaturatu. Kiedy mężczyzna zorientował się, że alkohol zniknął postanowił go odebrać. - Ja spałem, ta pani podeszła, Beata podeszła do mnie i ukradła mi alkohol. Wyciągnęła mi spod głowy dwie półlitrowe, zamknięte butelki denaturatu. W tym momencie się obudziłem, wybiegłem za nią, przechodziła przez drzwi. W drzwiach ją uderzyłem – zeznawał w styczniu br. przed kaliskim sądem WIĘCEJ. - Od tyłu to czułem, że w policzek dostała. Jak uderzam kogoś w twarz, to tu musiała dostać. Nigdzie tutaj w głowę.

Nie ma świadków

W melinie, gdzie doszło do tragedii przebywały cztery osoby – oprócz oskarżonego i Beaty M. jeszcze dwóch innych mężczyzn, w tym Krystian R., partner kobiety. Samego zdarzenia nikt jednak nie widział. W środę, 24 kwietnia Krystian R. przyznał przed sądem, że relacje między wszystkimi były poprawne. Także po alkoholu wszyscy byli spokojni. Do czasu. Dzień przed śmiercią 54-latki ta została zepchnięta przez oskarżonego ze schodów. – Nie wiem, co było tego przyczyną, ale stało się to po wypiciu alkoholu przez Krzyśka. Piliśmy wszyscy w pomieszczeniu, w którym mieszkaliśmy, ale chyba coś mnie zdenerwowało i wygoniłem Beatę. Później zasnąłem i wtedy Krzysiek zrzucił ją ze schodów. Kiedy się przebudziłem Beata wróciła, powiedziała, że oskarżony ją zepchnął i pokazała mi lewą rękę, była złamana. Nie pytałem, co się wydarzyło – przyznał partner Beaty M. – Wyganiałem ją do szpitala, bo między łokciem a dłonią było widać odkształconą kość, ale nie chciała iść. Położyła się i zasnęła.

W środę przed sądem zeznawał partner ofiary

Uderzył, czy pobił?

Tak minęła noc przed śmiercią kobiety. Rano jej partner i ich współokator poszli w odwiedziny do kolegi na Korczaku. Tam pili i grali w karty. I tak minął kolejny dzień i noc.

Na Ogrodach zostali Beata M. i Krzysztof W. Kiedy byli sami doszło do tragedii. Według oskarżonego 33-latka, zadał kobiecie jeden cios. Według prokuratury 54-letnia Beata zmarła w wyniku niewydolności oddechowej spowodowanej uszkodzeniem opłucnej i zmiażdżeniem jednego z płuc. - Złamał jej rękę, następnie bił ją po głowie, jak również pchnął rękoma w klatkę piersiową, w wyniku czego Beata M. przewróciła się na podłogę, uderzając głową o próg, a następnie przygniótł jej klatkę piersiową swoim ciałem, co doprowadziło do śmierci  - przypomina prokurator Adam Handke.

Krystian R. twierdzi, że oskarżony już dzień wcześniej pobił jego partnerkę

„Miała rozerwaną koszulkę i skręcony kark”

O śmierci Beaty M. jej 36-letni partner dowiedział się dzień później. Na Korczaku, gdzie przebywał zjawił się oskarżony. – Powiedział Romkowi, u którego byliśmy, że Beata nie żyje. Ten powtórzył nam – relacjonował przed sądem Krystian R. – Wtedy poszliśmy spać na Poznańską na pustostan, bo się wystraszyliśmy. Przypuszczam, że Krzysiek zepchnął Beatę ze schodów i wciągnął na górę z powrotem. Miała rozerwaną koszulkę i skręcony kark. Tak też mówiła policja po zatrzymaniu nas i że to najprawdopodobniej zrobił Krzysiek – zeznawał świadek dopytywany przez sędziego Marcina Borowiaka.  

Wyrok w tej sprawie miał zapaść w środę 24 kwietnia, ale sąd oraz strony muszą zapoznać się jeszcze z opinią biegłego. Krzysztofowi W. grozi do 12 lat pozbawienia wolności.

AW, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: -1°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 996 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama