Noc Kultury w Kaliszu rozpoczęła się spotkaniem z przyjacielem i wieloletnim sąsiadem Tadeusza Kulisiewicza – aktorem Leonardem Pietraszakiem. Spotkanie odbyło się w restauracji Komoda, gdzie rozmawiano o twórczości Kulisa i o przyjaźni, jaka połączyła go z Pietraszakiem. - Przez długie lata myśmy mieszkali z żoną naprzeciw Kulisa, Kulis miał zdaje się mieszkanie numer 12, a my 10. No i tak zaczęła się nasza bardzo bliska znajomość, potem to były rodzinne relacje. Kulis i żona jego Basia nas bardzo zaakceptowali, myśmy byli wpatrzeni w niego, w doskonałego, znakomitego, wielkiego artystę, tak że się zakochaliśmy w jego twórczości i zaczęliśmy go zbierać. Doszliśmy do takiego nieprawdopodobnego stanu, że musieliśmy mieć jego dzieła, ale on nie mógł się rozstać z każdym rysunkiem, z każdą pracą. Był jednak hojny, a to wszystko dzięki Basi, która powiedziała „Dejże im coś” z góralska, bo ona pochodziła z gór. To było bardzo urokliwe – wspominał przyjaciela Leonard Pietraszak.
Podkreślał też ogromne przywiązanie Kulisiewicza do Kalisza i odwrotnie. - Piękne jest to, że Kalisz pamiętał w każdym czasie, w każdych latach o swoim wielkim ziemianinie, rodaku. W każdym razie 13 listopada, w dniu jego urodzin zawsze była delegacja na najwyższym szczeblu z Kalisza i on to bardzo przeżywał, nie wyobrażał sobie, żeby ktoś w Kaliszu zapomniał, że on się tutaj urodził. Temu Kaliszowi był nieprawdopodobnie oddany. Najlepszy dowód, że wiedział już, że jak jego zabraknie to wszystko co po nim zostanie ma być Kaliszowi, tak się stało. To piękne, że ktoś wreszcie wpadł na pomysł, żeby ten rok ogłosić rokiem Kulisiewicza, od stycznia do końca grudnia, brawo Kalisz – dodał aktor.
Spotkanie w Komodzie poprowadził Piotr Łuszczykiewicz, który do rozmowy zapraszał również kaliszan pamiętających jeszcze postać Kulisiewicza. Następnie Leonard Pietraszak wraz ze swoją małżonką odwiedzili Centrum Rysunku i Grafiki Kulisiewicza. Tam oglądali jego prace oraz zrekonstruowaną warszawską pracownię Kulisa. Nie brakło wspomnień i wielu wzruszeń.
Na brak atrakcji w tym miejscu nie mogli również narzekać kaliszanie, bowiem zorganizowano tu akcję „Kulis na koszulki”, podczas której istniała możliwość wykonania sitodruku wybranej grafiki Kulisiewicza na materiałach, koszulkach czy torbach, które przynieśli ze sobą kaliszanie. - Szukaliśmy w sklepie odpowiednich koszulek dla naszych wnuczek, robimy im niespodziankę, prezent z Kulisiewiczem. Podoba nam się kreska Kulisiewicza, prosta i genialna – powiedziało małżeństwo z Kalisza.
- To jest taka szczególna okazja - Noc Kultury, że można w jeden dzień, właściwie w jeden wieczór odwiedzić tyle miejsc tutaj w Kaliszu, a że interesuję się sztuką, kulturą, to dla mnie duże święto – dodała kaliszanka, którą spotkaliśmy w Centrum Rysunku i Grafiki Kulisiewicza.
A co tak szczególnego jest w pracach Tadeusza Kulisiewicza? - Tadeusz Kulisiewicz jest coraz bardziej znanym artystą, przez lata był takim zapomnianym polskim grafikiem, a my próbujemy wskrzesić jego pamięć i propagować jego twórczość. Kulis, bo tak nazywamy go potocznie, miał bardzo charakterystyczną kreskę, której nie da się przeoczyć wśród innych prac i w zasadzie ta atmosfera, która panuje w jego twórczości, takiej prostoty, prostej kreski, dzięki której tworzył te wszystkie zaczarowane dzieła, jest najbardziej rozpoznawanym symbolem – powiedziała Hanna Jaworowicz, dyrektor Centrum Rysunku i Grafiki im. T. Kulisiewicza
Podczas Nocy Kultury można było również wybrać się do Domu Sztarków, kamienicy na rogu Mariańskiej i pl. św. Józefa, gdzie Galeria Sztuki im. Jana Tarasina przygotowała pokazy prezentujące postaci artystów sztuk wizualnych urodzonych w Kaliszu: Tadeusza Kulisiewicza, Jana Tarasina, Aliny Szapocznikow czy Jerzego Jarnuszkiewicza. Ciekawostką była też możliwość zwiedzenia sejfu bankowego, pozostawionego w kamienicy przez bank, który niegdyś wynajmował jej pomieszczenia.
Kaliska Noc Kultury to również plenery rysunkowe i malarskie z udziałem uczniów Liceum Plastycznego w Kaliszu oraz studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Plenery odbywały się na Skwerze Rozmarek, czy w okolicach Baszty Dorotki.
Tłumy kaliszan przybyły na dworzec PKP, tam odbył się koncert wokalistki jazzowej, pianistki i kompozytorki Beaty Przybytek.
W sobotę kaliszanie mieli też okazję poznać tajemnice tutejszych kościołów.
To jednak nie wszystkie atrakcje dostępne tej nocy. Kaliszanie mieli możliwość zwiedzenia Centrum Baśni i Legend Baszta Dorotka, otwarta była również kaliska cerkiew. Przygotowane autobusy zabierały zainteresowanych na herbatę do dworku Marii Dąbrowskiej w Russowie, a w Rezerwacie aArcheologicznym na Zawodziu można było przymierzyć dawne stroje czy zrobić sobie zdjęcie z wojem.
Dla tych, którzy kochają muzykę kaliskie Centrum Kultury i Sztuki przygotowało koncert Sary Tomczak z debiutanckim projektem Friends&Music grających muzykę soul, gospel oraz R&B.
To była iście kulturalna noc, podczas której mieszkańcy Kalisza mogli spojrzeć na świat oczami artystów; ożyła sztuka nieznana, a czasem zapomniana. Noc ta zainspirowała mieszkańców miasta do odkrywania wielowymiarowości kaliskiej sztuki.
KB, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze