Sprawa wyszła na jaw dopiero w 2000 roku, podczas kampanii wyborczej Mariana Krzaklewskiego, który wykorzystał nagranie tej sceny autorstwa jednego z kaliskich dziennikarzy w swoim spocie wyborczym. Do prokuratury wpłynęły wówczas zawiadomienia od 2 tysięcy osób, które dowodziły, iż zachowanie Marka Siwca obraża ich uczucia religijne. W 2004 r. – po umorzeniu sprawy przez ostrzeszowskich śledczych - prywatny akt oskarżenia skierował do sądu mieszkaniec Poznania Jerzy Pietrowicz.
Zarzucił Siwcowi znieważenie głowy państwa watykańskiego i znieważenie krzyża - symbolu religii chrześcijańskiej. Sprawa karna nie mogła się jednak toczyć, bo w tym samym roku Marek Siwiec został europosłem, dlatego postępowanie zostało zawieszone. Gdy w czerwcu tego roku Siwiec utracił immunitet, sprawa wróciła na wokandę.
W miniony piątek, 24 października poznański sąd zdecydował o jej przedawnieniu. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” taka decyzja zapadłaby tak czy inaczej, bowiem prywatny akt oskarżenia Pietrowicza powinien był złożyć najpóźniej 5 lat od zdarzenia, tymczasem ten spóźnił się o 2 lata. Sąd, jak pisze „Gazeta”, w uzasadnieniu uznał też, że Siwiec dopuścił się jedynie "niezbyt fortunnego i wstydliwego naśladownictwa" Jana Pawła II, ale nie miał zamiaru znieważyć ani papieża, ani krzyża. Orzeczenie w tej sprawie nie jest prawomocne.
MIK, fot. arch., int., wideo: YouTube
Napisz komentarz
Komentarze