W poniedziałek, 5 sierpnia ogień podłożył pod drzwi na klatkę schodową. Świadkowie widzieli uciekającego młodego mężczyznę. Ugasili pożar jeszcze przed przyjazdem strażaków. Kilkanaście godzin później sytuacja się powtórzyła. – Tym razem jednak sprawca wszedł do wnętrza budynku i podłożył ogień pod drzwiami jednego z mieszkań. Pożar szybko opanowano – mówi asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji. – Na miejscu są nasi policjanci, którzy wyjaśniają okoliczności tego zdarzenia. Na razie nikogo nie zatrzymano.
Ludzie się boją
Na całej klatce schodowej czuć łatwopalną ciecz. We wtorek w południe sprawca rozlał ją pod drzwiami jednego z mieszkań i podłożył ogień. Uciekając, porzucił plecak i pojemniki z benzyną. Lokatorzy budynku nie ukrywają zdenerwowania. - Nic nie wiemy, tu zawsze było bezpiecznie – mówi nam jedna z mieszkanek bloku. To samo twierdzi kobieta, której drzwi podpalono. - Nie było mnie wtedy domu – twierdzi kaliszanka. - Był syn, ale spał, sąsiadka go obudziła. Dużo pomogła, bo lała wodę od razu. Na razie jesteśmy wszyscy przestraszeni.
Kobieta zapewnia, że nie wie o co chodzi. – To jakiś desperat po prostu. To z ulicy nikt nie przyjdzie - dodaje.
W żadnym z tych incydentów nikt nie ucierpiał. Policjanci zabezpieczyli dowody i badają sprawę.
MIK, KB, fot. Karolina Bazan
Napisz komentarz
Komentarze