PIESIO NIE POMÓGŁ
Kotwica przyjechała do Kalisza po punkty, bo też nie ukrywa swoich drugoligowych aspiracji. Z letnich wzmocnień poczynionych przez ekipę Sławomira Suchomskiego, byłego coacha KKS-u, na pierwszy plan wysuwa się nazwisko Grzegorza Piesio. To piłkarz, który jeszcze dwa lata temu rywalizował z Arką Gdynia w eliminacjach Ligi Europy, a w sezonie 2017/2018 regularnie grywał w ekstraklasie, kończąc tę kampanię występem w finale Pucharu Polski. W sobotę on i jego koledzy z zespołu byli jednak bezradni. Na tle KKS-u zaprezentowali się mizernie. Pierwszy celny strzał oddali dopiero w doliczonym czasie drugiej połowy. I mimo że przyniósł on im gola (w szybkiej kontrze nie do obrony zza pola karnego przymierzył Marcin Trojanowski), to o radości z tego trafienia nie było mowy, bo wcześniej gospodarze wbili trzy bramki. Choć mogli zdecydowanie więcej.
KONTROLA OD POCZĄTKU
Podopieczni Ryszarda Wieczorka wciąż się zgrywają, w końcu w przerwie letniej do drużyny dołączyło aż siedemnastu piłkarzy, ale jak na kilka tygodni wspólnej pracy ich poczynania ogląda się całkiem przyjemnie. Do meczu z silną Kotwicą byli przygotowani pod każdym względem, i fizycznym, i taktycznym, kontrolując grę od początku do końca. Gdyby przed przerwą wykorzystali choćby połowę wykreowanych sytuacji, to losy potyczki już na półmetku byłyby rozstrzygnięte. Bliscy szczęścia byli Robert Tunkiewicz, Marcin Radzewicz (obaj mocno celowali z dystansu) i Andrzej Trubeha (trafił w słupek). Na gola udało się zamienić jedną z okazji, tuż przed zejściem do szatni. W 43. minucie z kornera zacentrował Adrian Łuszkiewicz, piłkę głową zgrał Robert Tunkiewicz, a na dalszym słupku czekał na nią Mateusz Żebrowski, pakując ją do siatki.
„ŻEBRO” W GAZIE
„Żebro” od początku sezonu wyraźnie jest w gazie. W pierwszej kolejce zdobył dwa gole i w sobotę dołożył kolejne dwa trafienia, bo dwie minuty po powrocie na murawę znów wpisał się na listę strzelców. Tym razem dobił z bliska zablokowane uderzenie Tunkiewicza. On też jako pierwszy postraszył Kotwicę, bo już w 3. minucie minął golkipera, tylko minimalnie chybił do pustej bramki. Z kolei po dwóch kwadransach gry jego uderzenie sparował poza plac gry Mateusz Koliński.
MOCNA ŁAWKA
Podobnie jak na inaugurację trener Wieczorek znów miał nosa do zmian. Trzeci gol dla jego drużyny był bowiem dziełem zawodników, którzy zaczęli mecz na ławce. W 87. minucie futbolówkę wyłuskał Nikodem Zawistowski i wyłożył ją jak na tacy Sebastianowi Kaczyńskiemu, który dopełnił formalności. Ten pierwszy w ostatniej akcji spotkania sam mógł podpisać listę strzelców, ale nieznacznie się pomylił. Dobrze do gry wprowadzili się ponadto Andrzej Kaszuba i Daniel Stanclik. Obaj także mieli swoje okazje. To potwierdza, że KKS ma mocną i wyrównaną kadrę.
LIDER Z KALISZA
Po dwóch kolejkach KKS jest liderem grupy drugiej III ligi. Ma komplet sześciu punktów i niezły bilans bramkowy 7-1. W nadchodzącym tygodniu ekipę trenera Wieczorka czekają dwa wyjazdowe mecze – w Jarocinie i Gdyni.
Michał Sobczak
***
KKS Kalisz – Kotwica Kołobrzeg 3:1 (1:0)
Mateusz Żebrowski 43, 47, Sebastian Kaczyński 87 – Marcin Trojanowski 90+2
Żółte kartki: Borecki (KKS) oraz Zieliński, Trojanowski, Piesio (Kotwica)
Sędziowali: Dawid Błażejczyk oraz Łukasz Damski i Maciej Gebler (Bydgoszcz)
Widzów: 700
KKS: Burta – M. Zawistowski, Żytko, Górski, Mączyński – Żebrowski (85 N. Zawistowski), Tunkiewicz (78 Kaszuba), Łuszkiewicz, Borecki, Radzewicz (75 Stanclik) – Trubeha (69 Kaczyński)
Kotwica: Koliński – Wichtowski, Poznański, Szur, Dorosh – Zieliński (65 Ciarkowski), Deja, Piesio, Trojanowski – Marczak (90+2 Cybula), Retlewski (60 Maschera)
Napisz komentarz
Komentarze