1 listopada to Dzień Wszystkich Świętych, ustanowiony ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych, natomiast dzień później, czyli 2 listopada obchodzimy Dzień Zaduszny; wtedy wspominamy naszych bliskich, którzy odeszli. Tak wygląda teoria. W praktyce od dawna te dwa dni są ze sobą połączone i traktowane jako jedno. Wynika to z bardzo prozaicznego powodu -1 listopada to dzień wolny od pracy. - Jest to dzień wolny od pracy, więc z przyczyn czysto praktycznych dla nas wygodniej jest odwiedzić zmarłych właśnie 1 listopada, ponieważ 2 to dzień pracujący. Z tego powodu większość obrzędowości została przeniesiona właśnie na Dzień Wszystkich Świętych – mówi Wojciech Zjawiony, etnograf z Muzeum Okręgowego Ziemi Kaliskiej.
Kult zmarłych to jednak nie wymysł katolików. O dusze tych, którzy odeszli dbali także nasi przodkowie. Słowianie obchodzili Dziady, czyli przedchrześcijański obrzęd mający na celu obcowanie z duszami i nawiązanie z nimi relacji, by zyskać ich przychylność. I choć od wielu setek lat Dziady nie są obchodzone, to wiele naszych zwyczajów jest z nimi ściśle związane. Przykładem jest zapalanie zniczy. - Ten płomień, który my zapalamy na grobach ma może inne znaczenie, ale oczywiście to bezsprzecznie jest pozostałość święta Dziadów, lub święta ku czci zmarłych. Teraz ma za zadanie sprowadzić światłość wiekuistą, zgodnie z ideą chrześcijańską, ale sam sens zapalania zniczy pozostaje ten sam – wyjaśnia kaliski etnograf. - Kolejnym przykładem jest pozostawianie jadła na grobach bliskich, po to, by ich dusze mogły się pożywić. W Kaliszu jeszcze w latach 60. zdarzały się takie przypadki, że wbrew woli księdza mieszkańcy zostawiali jedzenie na mogiłach, ewentualnie przysypywali je warstwą ziemi. Dziś ta tradycja zanika. Trzecim elementem łączącym nasze zwyczaje ze świętem Dziadów jest wspomaganie żebraków. Dawniej nazywani byli dziadami, dawało im się grosiki, żeby modlili się za zmarłych. Dziś także można spotkać zwyczaj daniny potrzebującym – dodaje Zjawiony.
A to tylko niektóre z przykładów, w których widać powiązania kultury pogańskiej z chrześcijańską. Bo kultura ma to do siebie, że często się zmienia i przenika. Dziś widzimy to na przykładzie Halloween. Obrzęd sprowadzony przez irlandzkich emigrantów do Ameryki, a następnie dostosowany do tamtejszej kultury powoli wraca do Europy i tym samym do Polski. Z roku na rok na stoiskach widzimy coraz więcej wydrążonych dyń - symbolu Halloween. Oprócz tego coraz częściej organizowane są halloweenowe imprezy, koncerty czy recitale. Bo właśnie o zabawę chodzi w święcie Halloween. Ma ono zupełnie inny wymiar i znaczenie niż przykładowo nasz Dzień Zaduszny. - W Polsce Halloween przyjęło się mniej więcej w latach 90. I według mnie przyjęło się też dlatego, że my potrzebujemy się cieszyć, mamy tyle smutnych rzeczy, które tyczą się naszej historii, naszej tradycji, kultury, że ten element, który mimo wszystko pozwala nam się cieszyć, przebierać jest ciekawy i atrakcyjny – uważa Wojciech Zjawiony.
Przez cały piątkowy wieczór grupy przebierańców pukały też do drzwi prezydenta Kalisza
Przebieranie się jest jedną z największy atrakcji tego dnia, z którego korzystają nie tylko dzieci, ale coraz częściej także dorośli. Potwierdza to Aneta Mikołajewska, właścicielka wypożyczalni strojów karnawałowych. - Halloween cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Jeśli chodzi o same przebrania to tak, jak zawsze rozchwytywane są kościotrupy, Dracule, no i oczywiście te, które dzieci lubią, czyli Batman, Spiderman, dziewczynki czarownice, czy księżniczki, wróżki. Jeśli chodzi o dorosłych to dopiero się to zaczyna. Z tamtego roku pamiętam, że popularnością cieszył się wampir, czarownica, no i ksiądz, zakonnica - oni robili furorę – mówi Aneta Mikołajewska.
Halloween jest bojkotowane przez Kościół katolicki, który uważa, że jest to niebezpieczny zwyczaj, w trakcie którego można nawiązać łączność ze złymi duchami.
Katarzyna Krzywda, RED, fot. autor, MIK
Napisz komentarz
Komentarze