Lipy zadedykowano dziewczynkom - kaliszankom, które na świat przyszły w pierwszej połowie tego roku. W sumie wsadzono niespełna 40 takich drzewek. Dęby posadzono dla ich kolegów, także urodzonych w pierwszym półroczu 2019 roku. Tych przybyło ponad 40. – Świetna, proekologiczna akcja. Cieszymy się, że synek będzie mieć pamiątkę na całe życie, bo mamy nadzieję, że drzewko będzie się dobrze trzymało i na pewno będziemy je odwiedzać. Lubimy las, kochamy drzewa i każdą akcję proekologiczną będziemy wspierać – zapewniają Daria i Tomasz Torbiarczykowie, rodzice kilkumiesięcznego Stasia.
Drzewa dostarczyło Nadleśnictwo Kalisz. Każde zostało opatrzone tabliczką z imieniem dziecka, dla którego zostało posadzone i jego datą urodzenia. - Są to takie nasze sztandarowe gatunki, typowo leśne, występujące w naszych polskich lasach. Leśnicy w całej Polsce starają się wsadzać, dosadzać gatunki drzewiaste w miastach, żeby było nieco więcej zieleni, ale też by oczyścić nasze powietrze – mówi Joanna Zalejska-Niczyporuk z Nadleśnictwa Kalisz. - Dodać trzeba, że leśnicy każdego roku sadzą 500 milionów drzew. Akcja wpisuje się w polską tradycję sadzenia drzew przez rodziców, którym urodziło się dziecko, by patrzeć, jak rośnie i dziecko i drzewo.
Teren wyznaczyło Miasto. Aleja w ramach akcji „Jedno dziecko – jedno drzewo” powstała na Tyńcu. Jeszcze niedawno był to teren, który nawet mieszkańcy tego osiedla omijali szerokim łukiem. - Akcja ma podwójne znaczenie – podkreśla Jan Kłysz, naczelnik Wydziału Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Kalisza. – To zieleń, ekologia, a druga sprawa to kwestia rekultywacji terenów zdegradowanych. Tu było kiedyś stare pokopalniane wysypisko, a sadząc drzewa, przywracamy ten teren do świetności. Nadajemy mu nową funkcję i mam nadzieję, że po latach będzie tutaj wspaniały park. To jeszcze odległa rzecz, to jeszcze wiele działań i inwestycji, które trzeba tutaj zrobić, natomiast krok po kroku przywracamy tę przestrzeń mieszkańcom w postaci dużego, pięknego terenu zielonego.
Dzięki sadzeniu drzew przez rodziców dzieci urodzonych w pierwszej połowie tego roku w Kaliszu, miejsce to będzie przyciągać także osoby z innych zakątków miasta. Wszyscy uczestnicy sobotniej akcji deklarowali, że będą regularnie sprawdzać, czy lipy i dęby rosną zdrowe jak ich dzieci. – Będziemy przychodzić pewnie rodziną. Jaś będzie swoich kolegów tutaj przyprowadzała i pokazywał, gdzie jest jego drzewo. I pewnie, jeśli będzie trzeba, będziemy je podlewać, tak by rosło razem z naszym synem – mówią Izabela Pinczewska-Kubiak i Daniel Kubiak, rodzice Jasia, którym w sadzeniu towarzyszyli dziadkowie chłopca. – Nowego członka rodziny już upamiętniliśmy jako dziadkowie, także sadząc drzewo na naszym terenie. Tak więc Janek ma już magnolię – zdradza Katarzyna Pinczewska. – A akcja powinna być kontynuowana i poszerzana, bo są dzieci, które urodziły się np. w grudniu i rodzice też by chcieli w ten sposób upamiętnić ich pojawienie się na świecie i w mieście.
To pamiątka, działanie proekologiczne i rodzinne święto. Sobotnie sadzenie drzew przyciągnęło nie tylko rodziców z ich maluchami. Schowany z dala od głównego ciągu komunikacyjnego nowy skwer, do którego powstania przyczynili się nowo narodzeni mieszkańcy Kalisza, przyciągnął całe rodziny. – Jesteśmy dumni z tego, że Gabriela ma swoje drzewo i będziemy je pielęgnować jak swoje dzieci. A akcja jest świetna. Dziękujemy, bo będziemy pamiętali o tym miejscu – mówią z przekonaniem Angela i Robert Filipowscy, rodzice urodzonej 1 stycznia Gabrieli i starszego o kilka lat Aleksandra. - Może wolałabym dąb, ale również jesteśmy zadowoleni. Mamy nadzieję, że wyrośnie piękne i solidne drzewo – dodaje mama dziewczynki, a jej tata nie kryje radości z wyboru takiego gatunku przez leśników dla jego córki. - Lipa kojarzy mi się z moim dzieciństwem i domem rodzinnym, więc ja jestem zadowolony.
Nowe drzewa – tych nigdy za dużo, i nowy teren zielony także są pożądane. I coś, co tych małych kaliszan zawsze będzie łączyło z ich rodzinnym miastem. Można powiedzieć, że dzięki swoim drzewom korzenie nad Prosną zapuścili… dosłownie.
AW, zdjęcia autor, Anna Błaszczyk
Napisz komentarz
Komentarze