Do wybuchu II wojny światowej w Kaliszu mieszkało 30 tysięcy Żydów. Byli najliczniejszą grupą, poza katolikami, tworzącą społeczność najstarszego miasta w Polsce. Miasta, które wieki wcześniej otworzyło przed nimi swoje bramy, jako pierwsze nadało im przywileje i korzystało z wiedzy oraz doświadczenia braci starszych w wierze. Wszystko zmienił wrzesień 1939 roku.
Kiedy do Kalisza wkroczyli Niemcy około 10 tysięcy Żydów uciekło. Pozostali długo nie musieli czekać na terror. W listopadzie dostali rozkaz spakowania się w podręczny bagaż i zostali zamknięci w hali targowej braci Szrajerów – obecnie Galerii Tęcza. W ciągu zaledwie kilkunastu dni zamknięto tam około 10 tysięcy wyznawców judaizmu, z których część była przetrzymywana na dworze, za ogrodzeniem z drutu kolczastego.
Głodnym, bez leków i ciepłych okryć początkowo pomagali polscy sąsiedzi. - Wyszedł pierwszy transport. Były to dwa składy, zabierano Żydów z hali produkcyjnej. On szli kolumnami na dworzec kolejowy i tam byli pakowani do wagonów i wywożono ich na tereny wschodnie, na tereny Generalnej Guberni – przypomniała podczas uroczystości na Rozmarku 2 grudnia Halina Hila Marcinkowska, prezes Rady Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich RPW. - Akcja wysiedleńcza trwała od 2 grudnia 1939 roku do 14 grudnia 1939 roku. Ogółem wyjechało z hali deportacyjnej 10 pociągów i wywieziono wówczas 15 862 osoby.
Wśród nich wielopokoleniową rodzinę Rotbartów, której członkowie byli bohaterami poniedziałkowej uroczystości. Rodzina w Kaliszu osiadła pod koniec XIX wieku. Mieszkali w kamienicy przy ul. Mariańskiej i zajmowali się krawiectwem. Wojnę przeżyła tylko jedna osoba - Idel, który we wrześniu 1939 roku uciekł z Kalisza. Trafił na Syberię, a tam wstąpił do Armii Andersa. Kiedy wojna się skończyła wrócił do rodzinnego miasta, ale dość szybko podjął decyzję o wyjeździe do Izraela.
Miał szczęście. Wiele rodzin w wyniku szalonej polityki nienawiści wojny nie przetrwało. Z 30- tysięcznej społeczności przeżyło niewiele ponad 1 700 osób. - Najłatwiej jest siedzieć w domu, w cieple i mówić, że to nie moja sprawa, że to historia. Jednak to nie tak. Obecność tylu ludzi jest świadectwem, że ta historia jest częścią tego miasta, jest jego DNA. Gmina w Kaliszu była i pamięć o tych ludzi musi trwać - dodał rabin Dawid Basoka.
Kaliszanie oraz przedstawiciele Gminy Wyznaniowej Żydowskiej z Kalisza, Wrocławia i Poznania złożyli kwiaty pod obeliskiem upamiętniającym wyznawców judaizmu, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Kilkuset Żydów, którzy pozostali w Kaliszu, w 1941 r., zostało umieszczonych w getcie wyznaczonym przez ulice Targową, Złotą, Chopina i Wodną. Jeszcze w tym samym roku trafili do komór gazowych - mówił wiceprezydent Grzegorz Kulawinek. - To bardzo ważne, że jesteśmy tu dziś razem. Pamiętajmy o tamtych tragicznych wydarzeniach i niewinnych ludziach, którzy stracili życie.
Dla nich odśpiewano Kadisz, żydowską pieśń za zmarłych.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze