Samemu można wiele, ale łatwiej działać w grupie. Szczególnie kiedy cel jest daleko przed nami, a w zasadzie majaczy na horyzoncie i jeszcze spora droga, by go osiągnąć. Celem Anny Gorzyczki, naszej redakcyjnej koleżanką walczącej z poważną chorobą, jest minimum 60 tysięcy złotych. – Pieniądze są potrzebne na operację usunięcia guzów. Jeszcze do niedawna jednego siedmiocentymetrowego, zamykającego od lat światło jelita. A po niedawnej diagnozie jeszcze innych – mówi kaliszanka, która na zdiagnozowanie endometriozy, której wynikiem są narośle czekała kilka lat, a kilka kolejnych zajęło jej, by znaleźć specjalistów, którzy podejmą się operacji. – Tej w Polsce nikt nie chce przeprowadzić. Zgodziła się klinika w Dortmundzie. Najbliższy termin to przełom marca i kwietnia.
Zbiórka trwa. Annę wspomagają znajomi, osoby, z którymi pracuje i pracowała oraz uczelnia, na której studiuje. Postanowili wesprzeć ją też mieszkańcy sołectwa Sulisławice i osadzeni z Oddziału Zewnętrznego w Szczypiornie, którzy od kilku już lat współpracują, a ta współpraca polega z jednej strony na resocjalizacji przez sztukę samych skazanych, a z drugiej strony na pomocy osobom potrzebującym. – Nasz przyjaźń trwa od 2017 roku. Dwa razy skazani wystawiali swoje sztuki na naszych sołeckich Dniach Kobiet, a pięć kolejnych były to wieczorne spotkania ze sztuką połączone ze zbiórką pieniędzy – wyjaśnia Karolina Sadowska, radna Rady Miasta Kalisza, a równocześnie sołtys Sulisławic. - Z jednej strony chcemy się spotkać jako mieszkańcy, doświadczyć sztuki tak blisko nas. Z drugiej, jeśli jest szansa komuś pomóc, to staramy się to zrobić. Trzykrotnie były to zbiórki na rzecz dzieci mieszkających w Sulisławicach, a teraz to było drugi raz, kiedy wychodzimy poza nasze sołectwo, widząc też potrzeby innych mieszkańców.
Grupa Teatralna "Epizod" działa od lat. W 2015 roku powstała nazwa – wymyślili ją sami aktorzy. Chętnych do gry nie brakuje. Jedni odchodzą, drudzy przychodzą, ale zawsze okazuje się, że kolejny chętni mają talent i zapał do teatru, a przy okazji do pomagania. - Zawsze gramy dla społeczności lokalnych i zawsze gramy jeden spektakl charytatywny. Wszędzie przychodzą ludzie i chcą nas oglądać i poziom tych spektakli sprawia, że nie są prymitywne, dlatego też ludzie na to przychodzą – mówi kapitan Milena Garcarek, opiekun grupy.
I dobrze się bawią. Aktorzy amatorzy, chociaż nie muszą mieć kompleksów w zestawieniu z profesjonalistami, na warsztat biorą sztuki trudne, ale przy okazji dające kilka chwil wytchnienia. W tym roku dla Anny Gorzyczki i osób, które znalazły godzinę, by dotknąć sztuki z bliska i pomóc chorej osobie, wystawili „Kynologa w rozterce” Sławomira Mrożka. - Były duże trudności, z dnia na dzień kształcimy tę sztukę – zdradza Tomasz, który zagrał Wampira. – Biorąc udział w próbach, mamy odskocznię od codzienności zakładu, a przy okazji pomagamy. Chociaż to nie jedyny sposób, w jaki wspieramy potrzebujących.
W trakcie spektaklu w Sulisławicach udało się zebrać niespełna 600 złotych.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze