Gdy na początku marca lecieli w podróż służbową, nie przypuszczali, że sytuacja przybierze taki obrót. Mieli negocjować kontrakty z lotniskami regionalnymi w Arabii Saudyjskiej, bo ich firma zajmuje się dostawą siedzisk do hal lotniskowych (wcześniej o tej sprawie pisaliśmy tutaj). – Wtedy były tylko obostrzenia w związku z Chinami dotkniętymi epidemią, dlatego nie mieliśmy żadnych obaw. Nasz wyjazd miał być krótki, a strona arabska też nalegała – mówi Michał z Kalisza.
Zamknięte granice, odwołane loty
Sytuacja okazała się jednak bardzo dynamiczna. W związku z pandemią kolejne kraje zaczęły szybko zamykać granice i odwoływać loty. - Decyzja o tym, że granica Arabii Saudyjskiej zostaje zamknięta o godz. 11.00 następnego dnia, zapadła dzień wcześniej o godz. 18.00. Ruszyliśmy na lotnisko, licząc, że załapiemy się na lot do Londynu, ale został odwołany - relacjonuje Michał. – Ci, którzy byli w większych miastach mieli więcej czasu na zorganizowanie się. My przebywaliśmy na południu kraju, a poruszanie się po jego terenie było już utrudnione.
Uwięzieni w hotelu
Za radą konsula cała szóstka przedostała się do Rijadu i tam utknęła w hotelu. Przemieszczanie się po Arabii Saudyjskiej było już niemożliwie, a zorganizowanie lotu do Polski okazało bardzo trudne. - Nasz szef interweniował w kancelarii premiera, w ministerstwie, w LOT, interweniowały nasze rodziny, media, tak że była duża presja ze wszystkich stron i LOT miał dużą motywację, żeby to zorganizować. Ale były ogromne problemy – przyznaje kaliszanin.
Co prawda byli zabezpieczeni - firma opłacała im pobyt w hotelu – ale wokół szalał koronawirus, a z dnia na dzień narastał lęk przed pozostaniem w obcym kraju jeszcze przez bardzo długi czas. – Nikt nie ma pomysłu, jak ściągnąć ich do Polski! – alarmowały zrozpaczone rodziny mężczyzn.
W napięciu do ostatniego dnia
Nerwy nie opuszczały ich do ostatniego dnia. – Nasz lot, w ramach programu "LOT do Domu" pokazał się we wtorek lub w środę i został od razu zdjęty, bo obcokrajowcy zaczęli wykupywać bilety i obawiano się, że nie starczy dla Polaków. Później powiedziano nam, że nie ma wszystkich zgód i te formalności trwały do dnia przed wylotem, tak że do końca trwał stan napięcia i oczekiwania – przyznaje Michał.
W końcu z Rijadu udało się ewakuować około 30 Polaków, w tym pracowników kaliskiej firmy. W kraju są od niedzieli. – Przebywamy w kwarantannie, wszyscy czujemy się dobrze i jesteśmy szczęśliwy, że już po wszystkim. Obawialiśmy się, że pozostaniemy tam jeszcze bardzo, bardzo długo – mówi Michał, kierując podziękowania do wszystkich osób i instytucji zaangażowanych w operację ściągnięcia ich do kraju.
MIK, fot. arch. pryw. Michała
Napisz komentarz
Komentarze