Tak wygląda sala, w której rehabilitowane są niepełnosprawne dzieci
Warunki lokalowe dziecięcego oddziału rehabilitacji są fatalne. Na głowę dzieciom sypie się tynk, a w większości są to osoby z porażeniem mózgowym, czy takie, które cierpią na niewydolność oddechową. Rodzice dzieci od dawna proszą dyrekcję Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego o działanie w tej sprawie. - Trwa już to bardzo długo, do wielu lat ten oddział nie był remontowany i wygląda tragicznie – mówi Aneta, mama Mai.
Pół tysiąca podpisów
Rodzice zebrali ponad 500 podpisów, w tym od rodziców rehabilitowanych dzieci oraz przyjaciół oddziału. Marta Krystek ze swoim synem Mikołajem przyjeżdża tu prawie codziennie. - Teraz postanowiliśmy jako my rodzice dzieci niepełnosprawnych, wziąć to w swoje ręce i nagłośnić tę sprawę. Uczęszczamy tam od 3 lat, bo tyle lat ma mój Mikołaj, więc od 3 lat ja tam nie widziałam nic, żeby ktokolwiek przyszedł, ktokolwiek cokolwiek zrobił. Mało tego – jedyne co widziałam to cały czas zalewający ściany grzyb, odpadający tynk ze ściany – mówi Marta.
Dla Mai rehabilitacja jest podstawą funkcjonowania. Ale nie w takich warunkach, podkreśla mama dziewczynki
Dzieci z niepełnosprawnością nie powinny przebywać w takich warunkach, bo grzyb na ścianach może negatywnie działać na ich zdrowie. - Zdecydowanie działa źle, to są dzieci, które są niewydolne oddechowo, a grzyb im nie pomaga, wręcz szkodzi, dlatego działamy – dodaje mama Mai. - Mam nadzieję, że uda nam się dotrwać do finału. Mamy obietnicę i nadzieję, że w końcu te obietnice zostaną spełnione, bo remont tego obiektu obiecywał już nam pan dyrektor Grzelak, jednak nie zostały one dotrzymane. Dlatego czekamy i naprawdę trzymamy kciuki, żeby to, co planuje obecny dyrektor się sprawdziło, bo tak jak mówimy są to na razie tylko i wyłącznie plany – opowiada Aneta.
Będzie przeprowadzka?
A plany są takie, że do końca sierpnia oddział ma być odświeżony, a docelowo przeniesiony w całkiem inne miejsce. Taką koncepcję przedstawiono rodzicom na spotkaniu we wtorek 28 lipca. - Funkcjonująca tam instalacja była zaprojektowana i wykonana w sposób wadliwy. To są wieloletnie zaniedbania – mówi o rozważanej lokalizacji, którą według rodziców jest budynek dawnego Pogotowia Ratunkowego przy Nowym Świecie, Paweł Gawroński, rzecznik prasowy szpitala. - Do końca miesiąca ma zostać sporządzona wycena tych niezbędnych robót adaptacyjnych, które mają się w tym miejscu odbyć, jak również - co bardziej kluczowe w tym momencie - wycena niezbędnego sprzętu medycznego, który jest potrzebny do tego, żeby ten pododdział rehabilitacji dziecięcej w tym nowym miejscu uruchomić.
Czy w takich warunkach powinno się leczyć dzieci?
Bez rehabilitacji dzieci sobie nie poradzą. - Mikołaj jest codziennie rehabilitowany, bez rehabilitacji niestety jego stan byłby o wiele gorszy. Widać postępy, rehabilitacja jest dla niego jak powietrze, bez tego nie może żyć – mówi mama Mikołaja.
- Dla Mai rehabilitacja jest podstawą funkcjonowania. My praktycznie od 5 lat uczestniczymy w tych zajęciach i dlatego bronimy tej placówki – dodaje mama Mai.
W oddziale prowadzonych jest 30 rehabilitacji dziennie. W każdym miesiącu trafia tam około 150 młodych pacjentów.
KB, fot. autor, rodzice dzieci
Napisz komentarz
Komentarze