Mecenas Łukasz Jamszoł z kancelarii reprezentującej pozwanych
Ten wynosi prawie 170 000 złotych - to niespłacony kapitał plus odsetki i odsetki umowne za opóźnienie. Spłaty takiej kwoty domagał się przed sądem bank, ale zgodnie z uzasadnieniem roszczenie kredytodawcy jest nieuzasadnione. Jak to możliwe, skoro mieszkańcy powiatu kaliskiego w maju 2017 roku faktycznie wzięli kredyt na łączną kwotę ponad 170 tysięcy złotych i zobowiązali się spłacać go w 120 ratach w wysokości prawie 2 300 zł każda i z umowy wywiązywali się przez 7 miesięcy? Według sądu wskazane przez bank okoliczności budziły uzasadnione wątpliwości co do rzeczywistego stanu sprawy. A takie zgodnie z kodeksem cywilnym leżą po stronie składającego pozew.
„Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika nie przedłożył dowodów świadczących o istnieniu stosunku prawnego pomiędzy stronami. Nie wykazał tym samym istnienia roszczenia ani tym bardziej jego wysokości. Powołując się na umowę pożyczki, nie podał jej essentialia negotii – czytamy w uzasadnieniu do decyzji przesłanej przez Edytę Janiszewską, rzecznik Sądu Okręgowego w Kaliszu. - Nie przedłożył także dokumentów świadczących o wymagalności roszczenia. Pozwana zakwestionowała te okoliczności, wskazując na przedwczesność skierowania sprawy na drogę procesu. Sprawa wymagała zatem prowadzenia postępowania dowodowego. Brak dokumentu źródłowego uniemożliwia ustalenie istnienia i zakresu zobowiązania, legitymacji biernej pozwanej i wymagalności roszczenia. Powyższe braki uniemożliwiają pozytywne rozstrzygnięcie sporu. W procesie cywilnym obowiązuje zasada kontradyktoryjności, a Sąd nie ma obowiązku dociekać przyczyn nieprzedłożenia wnioskowanych pozwem dokumentów."
Kredyt, który małżeństwo wzięło ponad 3 lata temu miał pozwolić spłacić dwa wcześniejsze zobowiązania. Z umowy para przestała się wywiązywać z powodu dalszych problemów finansowych, co początkowo bank miał przyjąć do wiadomości i zaproponować rozwiązanie, z którego zrezygnował we wrześniu 2019 roku – wyjaśnia mecenas Łukasz Jamszoł z kancelarii reprezentującej pozwanych. - Bank poinformował, że chce spłaty całości zadłużenia, co spotkało się z brakiem reakcji ze strony klientów, w związku z tym sprawa trafiła do sądu, przed którym podnosiliśmy, że umowa jest dotknięta szeregiem wad, zawiera wiele klauzul niedozwolonych, szereg zapisów, które pogwałcały pozycję klienta w tym stosunku prawnym. Mówiąc bardziej obrazowo: forma sporządzenia tej umowy, drobny druk sporządzenia tej umowy, ale także szereg skomplikowanych zapisów, w tym dotyczących wygórowanych odsetek, braku możliwości konsolidacji, czy negocjacji z bankiem spowodowało, że bank zamiast zająć się faktycznie umową naruszył zasady równości stron.
Łukasz Jamszoł dodaje, że bank przed złożeniem pozwu powinien próbować negocjować, a jeśli tego nie zrobił powinien udowodnić przed sądem, że rozmowy z kredytobiorcami dotyczące ugodowego wyjścia z sytuacji, zakończyły się fiaskiem. A o równości stron przy zawieraniu umów kredytowych coraz częściej mówi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który równocześnie wskazuje kolejne niedozwolone klauzule stosowane przez banki, a stawiające na przegranej pozycji klientów.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze