Budowa ronda ruszyła w lipcu i miała zakończyć się w październiku. Jest opóźnienie. – W ostatnich dniach pojawiły się kolejne kolizje z kablem energetycznym czy gazociągiem i co jakiś czas nam się tutaj takie problemy pojawiają – mówi o instalacjach, których nie ma na planach, a wyłaniają się w trakcie prac ziemnych Krzysztof Gałka, szef Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Kaliszu. – Doszło też do sytuacji, że jeden z członków brygady, która realizuje roboty bitumiczne, został zakażony koronawirusem i to też spowodowało pewne opóźnienia, a więc pandemia niestety i w drogownictwie ma duży wpływ na terminowość i realizację zadań.
Aktualnie pierwsza część robót – po stronie ul. Wyszyńskiego - została ukończona i tam przekierowano ruch, który regulowany jest tymczasową sygnalizacją świetlną. - Prace potrwają z pewnością do końca listopada. Myślę, że w pierwszych dniach grudnia powinny być całkowicie zakończone, choć jest to uzależnione od warunków atmosferycznych i od pewnych nieprzewidzianych sytuacji, które być może jeszcze się mogą pojawić – zastrzega Krzysztof Gałka.
Rondo turbinowe, przynajmniej w teorii, będzie rondem bezkolizyjnym. Pasy ruchu na takim skrzyżowaniu są oddzielone od siebie wysepką lub rodzajem krawężnika. - Nie ze wszystkich pasów, jak się wjedzie na wlocie, da się kontynuować jazdę w każdym kierunku. Takie rondo powinno być bezpieczniejsze, ponieważ, w stosunku do mniejszych rond, jest mniejsza liczba punktów kolizyjnych – wyjaśnia szef kaliskich drogowców.
Inwestycja ma przede wszystkim usprawnić ruch w tej wiecznie zakorkowanej arterii.
MIK, fot. AG
Napisz komentarz
Komentarze