Zaczęła się heroiczna walka – tak Dariusz Bierła, dyrektor szpitala w Ostrowie Wielkopolskim określił podczas dzisiejszej konferencji prasowej sytuację w placówce. W tym momencie przy Limanowskiego dwa oddziały dedykowane są osobom ze zdiagnozowanym koronawirusem; w sumie to 65 łóżek, w tym 10 respiratorowych. One zapełniły się w kilkadziesiąt godzin. Obecnie wolne jest tylko jedno z aparatem do wentylacji. – Chorzy są w różnym stanie – wyjaśnia Dariusz Bierła i przewiduje, że będzie ich przybywać, dlatego dodał, że do końca tygodnia dotychczasowy oddział psychiatryczny zamieni się w oddział covidowy.
Duży wzrost zachorowań na koronawirusa sprawił, że w szpitalu wstrzymano wykonywanie zabiegów planowych. Przyjmowane są tylko osoby z zagrożeniem życia i zdrowia. Brak łóżek to jeden dramat. Drugim jest zmniejszająca się ilość personelu. Obecnie 60 osób przebywa na chorobowym, a 30 kolejnych jest na kwarantannie - Działania personelu medycznego kierowane są na pomoc pacjentom z koronawirusem, ale cały czas diagnozujemy też przecież inne schorzenia. Jednak wszystko jest utrudnione - z jednej strony przez wzrost liczby osób z SARS-CoV-2, a z drugiej w związku z pojawianiem się izolowanych ognisk wirusa wśród personelu i pacjentów, co na jakiś czas wyłącza kolejne dziedziny medycyny – wyjaśnia Dariusz Bierła i dodaje, że zaczyna też brakować sprzętu. – Ten, który dostaliśmy, czy kupiliśmy w ramach zbiórek wiosną jest w pełni wykorzystywany. W ostatnich dniach dostaliśmy kardiomonitory z rządowych rezerw, ale to są ilości, które nie wystarczają do prawidłowego zabezpieczenia miejsc izolacyjnych.
Wzrosło też zapotrzebowanie na tlen. Obecnie potrzeba go o połowę więcej niż jeszcze przed tygodniem. Taka sytuacja sprawia, że szpital działa ostatkiem sił, więc jedyna nadzieja w pacjentach, którzy z mniej poważnymi problemami powinni zgłaszać się do lekarzy rodzinnych lub na pomoc wieczorową w przychodni przy Limanowskiego. Inaczej placówce grozi paraliż.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze