Udało się dzięki nagraniom, które z fermy lisów trafiły do internetu. Były tak drastyczne, że sprawą zainteresowało się Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Jego członkowie w gospodarstwie znaleźli zaledwie 18 żywych, ale wycieńczonych zwierząt. Pozostałe padły z głodu i braku wody lub zostały zagryzione przez głodne i silniejsze osobniki. - Na fermie znaleźliśmy ledwo żywe, wygłodzone lisy, zamknięte w klatkach wraz z towarzyszami, którzy zostali porzuceni i skazani na powolną śmierć w męczarniach. Skala ich cierpienia była porażająca. Dowiedzieliśmy się, że ferma jest opuszczona, ponieważ jej właściciel trafił do więzienia. Nikt nie zapewnił zwierzętom odpowiedniej opieki, pomimo tego, że do kontroli takich ferm wyznaczone są konkretne instytucje. Powiatowy Inspektorat Weterynarii nie zainteresował się losem porzuconych lisów – piszą na swojej stronie członkowie grupy.
Z relacji obrońców zwierząt wynika, że część klatek była ponagryzana, co może oznaczać, że zwierzęta przebywały tam same bardzo długo i próbowały ratować się ucieczką. O fermie, na której padły lisy została poinformowana policja i prokuratura, która wszczęła postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Konieczne jest powołanie biegłych z zakresu weterynarii, którzy stwierdzą, czy to zaniedbania ludzi doprowadziły do śmierci zwierząt. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom.
AW, zdjęcia TOnZ i Andrew Skowron - Otwarte Klatki
Napisz komentarz
Komentarze