W restauracji przy ulicy Częstochowskiej zjawiło się 180 uczniów I LO z osobami towarzyszącymi - w sumie około 360 osób. Elegancko ubrani, w wytwornej sali balowej byli dla nauczycieli byli nie do poznania. Ale nic dziwnego, skoro rozmyślanie nad kreacjami zajęło przyszłym maturzystom sporo czasu. – Ja koronkę, którą mam na sobie wybrałam już w wakacje. Tak bardzo wpadła mi w oko, że sukienka musiała być cała czerwona. To jest mój własny projekt, a wykonanie mojej mamy – mówi Natalia Banasiewicz, uczennica „Asnyka”. – Ja sukienkę kupiłam od projektanta. Dzisiaj od rana biegałam do kosmetyczki i fryzjera. Myślę, że efekt jest zadowalający, jestem bardzo podekscytowana – dodaje jej koleżanka z 3e, Magda Chodkiewicz.
Chociaż studniówkowy strój od dawien dawna jest dowolny, to na parkiecie i tak dominowała klasyczna czerń, ale w tym roku pojawiło się także dużo czerwieni i jasnych kolorów. Chłopcy wystąpili w dobrze skrojonych, modnych garniturach i perfekcyjnie dobranych dodatkach. Gros uczniów zamiast krawata pod szyją miało muszkę, która od jakiegoś czasu wraca do łask.
Trzecioklasiści spędzili dużo czasu nie tylko przygotowując strój, ale także poloneza. Próby do tego chodzonego tańca trwały ponad 3 miesiące i jak zwykle ten moment na studniówce dla uczniów był najbardziej stresujący. – Ćwiczyliśmy go tak długo, a ja wciąż nie pamiętam, jak się go tańczy – dodaje Natalia.
Potem pozostało już tylko wręczyć kwiaty nauczycielom, podziękować za zorganizowanie balu rodzicom i rozpocząć zabawę. - Chciałabym, żeby tego dnia uczniowie na chwilę zapomnieli o dniu codziennym, o maturze, o trudach z nią związanych, o czekających ich w tym roku obowiązkach. Chciałabym, żeby ta noc była dla nich niezapomniana i pełna wrażeń – powiedziała przed studniówką Elżbieta Karpisiewicz, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu.
Ewelina Samulak, fot. i wideo: autor
Napisz komentarz
Komentarze