Ogień w kamienicy tuż za sądem przy alei Wolności pojawił się przed 19.00 na poddaszu budynku. Na szczęście na miejsce szybko została wezwana straż, dlatego ogień nie zdążył się rozprzestrzenić. W budynku było 18 osób, wszyscy musieli opuścić swoje mieszkania. - Poszłam do pokoju i wejrzałam przez okno, bo usłyszałam sygnał straży pożarnej i zeszłam na dół, w łapciach. Wtedy zauważyłam zadymienie, strażacy od razu mi powiedzieli, żeby szybko wychodzić na zewnątrz, bo się pali – mówi Bożena, lokatorka kamienicy.
- Wyłączono światło, zszedłem tylko po dokumenty i to wszystko. Wyszedłem w tym, co miałem na sobie – opowiada Bolesław. 10-letnia wnuczka Stanisławy, gdy tylko dowiedziała się, że muszą opuścić mieszkanie, chwyciła swojego kota. – Ja zdążyłam wziąć torebkę, kurtkę, nic więcej – opowiada Stanisława.
Z pożaru wnuczka Stanisławy uratowała kota
W akcji brało udział 9 zastępów straży pożarnej, w sumie 26 strażaków. - Po dojeździe na miejsce strażacy gasili pożar przez klatkę schodową i przez rozstawioną drabinę mechaniczną. Palące się pomieszczenie uległo jednak spaleniu, całe jego wyposażenie, instalacje itd. Pożar na szczęście nie wydostał się na zewnątrz – mówi Grzegorz Kuświk, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu.
W tym czasie poszkodowani mogli schronić się w podstawionym specjalnie dla nich autobusie. Część postanowiła zatrzymać się u rodzin lub znajomych. - Na razie mieszkam u córki, ale tam też nie ma za bardzo miejsca. Ma dwa pokoje, trójkę dzieci – opowiada Bożena.
4 rodziny - łącznie 9 osób, w tym troje dzieci - zamieszkały w Centrum Interwencji Kryzysowej. – Pierwsze osoby przyszły przed północą, a kolejne sukcesywnie dochodziły w nocy, bo za zgodą straży pożarnej mogły wejść jeszcze do swoich mieszkań, żeby zabrać najważniejsze rzeczy, dokumenty osobiste itp. – informuje Elżbieta Marczyńska, kierownik CIK w Kaliszu. Tu mogą przebywać maksymalnie do 3 miesięcy.
Kamienica, która uległa spaleniu podlega Miejskiemu Zarządowi Budynków Mieszkalnych. Jest w niej 9 lokali. Mieszkało tam 8 rodzin. Najbardziej ucierpiało poddasze i lewa strona budynku. Być może tylko 2 rodziny, których mieszkania są najmniej uszkodzone, będą mogły wrócić do kamienicy. O ile pozwoli na to nadzór budowlany. Poszkodowanym rodzinom należą się teraz lokale zastępcze. Magistrat już pracuje nad tym, by pogorzelcy jak najszybciej wprowadzili się do innych mieszkań. Kamienicę przy alei Wolności czeka teraz remont; straty wstępnie oszacowano na około 100 tysięcy złotych, a remont może pochłonąć około 200 tysięcy. - Remont będzie na pewno w dosyć szerokim zakresie. Prawdopodobnie zostanie wyłączone poddasze z użytkowania, a pozostałe mieszkania muszą być osuszone, pomalowane, bo są one naprawdę dość poważnie zniszczone – wyjaśnia Elżbieta Kurzajczyk, administrator MZBM-u w Kaliszu.
- Remont musi być przeprowadzony pod nadzorem konserwatora zabytków - mówi Elżbieta Kurzajczyk, administrator MZBM-u w Kaliszu.
Kamienica jest zabytkiem, pochodzi z okresu międzywojennego. Kiedyś była tam łaźnia miejska. Dlatego też remont będzie nadzorował konserwator zabytków. Przyczynę powstania pożaru bada teraz policja wraz z biegłym z zakresu pożarnictwa, dlatego ani lokatorzy ani my nie mogliśmy dziś rano dostać się do wnętrza kamienicy. MZBM mówi jednak o podpaleniu. - Niestety sporo rodzin mieszka tam z zaległościami, jedna z tych rodzin z takimi właśnie problemami podpaliła swoje mieszkanie. Prawdopodobnie w jakiś sposób jeden mieszkaniec będący w stanie nietrzeźwym, podpalił mieszkanie – przyznaje Elżbieta Kurzajczyk.
W pożarze spłonęło poddasze wraz z wyposażeniem. Inne mieszkania są zalane i okopcone
Co ciekawe, trzy tygodnie temu, 20 grudnia w tym samym mieszkaniu także doszło do pożaru. Wtedy zapaliły się drewniane belki na poddaszu. Sam pożar był niewielki i został bardzo szybko ugaszony. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone. Zdjęcia i film z pożaru znajdziecie TUTAJ Materiał na ten temat zobaczycie też w Magazynie Miejskim z 12.01.2015 r.
Agnieszka Gierz, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze