Czworonogi trafiły do placówki prosto z ulicy i to w ostatniej chwili, tuż przed 20-stopniowym mrozem. Pracownicy schroniska nie dowierzali, jak można doprowadzić zwierzęta do takiego stanu. - Stan ich nie pozwalał nam nawet ocenić, czy to piesek czy suczka. Wyglądały tragicznie, jeden wielki kołtun. Dwie godziny walczyliśmy, by z grubsza ściąć te pakuły z nich. Odcięte kudły ważyły 6 kg – relacjonuje Magda Szubert-Bogusławska, pracownik Schroniska dla zwierząt w Ostrowie Wielkopolskim.
Po wstępnym cięciu opiekunom ukazały się sympatyczne mordki dwóch suczek. Funia- starsza i większa, ma około 5 lat, a Punia około 2. Prawdopodobnie to mama i córka. Są bardzo ze sobą zżyte. - Funia i Punia są na domu tymczasowym i już szukamy dla nich domu stałego. Muszą iść w komplecie, bo żyć bez siebie nie mogą - nawet 40-minutowe rozstanie (gdy pojechałam z Funią do weta) to była czarna rozpacz dla Puni (schowała się pod stół i nie chciała wyjść). Gdy wróciliśmy radości nie było końca. Są wspaniałe- grzeczne, wesołe i mimo tego wszystkiego, co je spotkało, nadal kochają człowieka – opisuje na facebooku ich tymczasowa opiekunka.
Czy znajdzie się dla nich wspaniały dom? Taki na zawsze? Taki, który je pokocha i pokaże im, że psie życie może być wspaniałe? – zastanawia się pracownica schroniska. I zastrzega: Nie do budy, kojca, na podwórko czy do garażu!!!
Tel. adopcyjny: 722333376. Nie kupuj- adoptuj!
MIK, fot. Schronisko dla zwierząt w Ostrowie Wielkopolskim
Napisz komentarz
Komentarze