W halowych zawodach w pchnięciu kulą, które odbyły się w niedzielę, uczestniczyło sześcioro lekkoatletów UKS 12. Uzyskane przez nich rezultaty potwierdziły, że solidnie przetrenowali oni ostatnie miesiące. Wszyscy bowiem notowali lepsze wyniki aniżeli w sezonie letnim 2020.
- Zawodnicy byli głodni startu i to widać po wynikach. Rezultaty biorą się ze świetnie przepracowanej jesieni i przełomu roku oraz coraz lepszej technice obrotowej. Ta technika wśród mężczyzn to już codzienność, ale wśród kobiet należy do rzadkości - zauważa trener Marcin Małecki.
Od mocnego uderzenia tegoroczne występy zaczęła Zuzanna Duster. Utalentowana lekkoatletka "Dwunastki" pchnęła 3-kilogramową kulę (kat. U16) na odległość 10,90 m, lepszą o 65 cm w porównaniu z jej najlepszym osiągnięciem z minionego lata. - Zuzia oddawała przepiękne pchnięcia. Na jej próby patrzy się z przyjemnością. Na rzutni jest coraz bardziej obserwowana przez innych zawodników oraz trenerów - podkreśla szkoleniowiec miotaczy UKS 12.
W jego grupie oficjalnie zadebiutowała w niedzielę Katarzyna Zaraś, która po raz pierwszy zmierzyła się z techniką obrotową i od razu wypracowała "życiówkę". Wynosi ona obecnie 10,72 m (kat. U23). - Nasza nowa zawodniczka poprawiła rekord życiowy o blisko pół metra, a pamiętać trzeba, że to dyskobolka i kulę dotyka tylko okazjonalnie - mówi trener Małecki. Granicę 10 metrów przekroczyła ponadto Paulina Paceś (10,09 m w kat. U18), która debiutowała w halowych zmaganiach.
O ponad metr swoje wyniki z lata poprawiali natomiast Odyseusz Żarnecki (10,99 m) i Wiktor Grzegorek (8,30 m). Obaj startowali w kategorii do lat 16, choć są z młodszego rocznika 2007. Halową życiówkę ustanowił ponadto Daniel Chudaś (kat. U20), który posłał kulę w punkt oddalony od rzutni o 11 metrów i 37 centymetrów.
- Czekaliśmy na te zawody, bo po pierwsze zawodnicy zasłużyli na start, wykonali ogromną pracę, a po drugie z racji, że na treningach możemy rzucać tylko w siatkę i tylko dwa razy w tygodniu, nie wiedzieliśmy, jakich wyników się spodziewać. Zawody oceniam na mega duży plus. W dobie pandemii i po wytycznych od PZLA dotyczących organizacji zawodów niektóre miejsca do rozgrywania takowych zostały wyeliminowane. Tak naprawdę zostały tylko największe obiekty lub obiekty dedykowane jednej konkurencji. Mam jednak nadzieję, że tej zimy uda nam się jeszcze wystartować - podsumował Marcin Małecki.
Michał Sobczak, fot. Marcin Małecki
Napisz komentarz
Komentarze