Praca wre – a jest to w zdecydowanej większości ręczna robota. I duże przedsięwzięcie organizacyjne. - Przygotowujemy się w zasadzie od tygodni, bo trzeba zaplanować całą produkcję zupełnie inaczej. Więcej patelni, zupełnie inny układ pracowni… - wymienia Agata Koszyczarska z firmy Cukiernictwo Koszyczarski.
By dla klientów pączków nie zabrakło – załoga Koszyczarskich pracuje na 4 zmiany. A łącznie usmażą ich około 30 tysięcy.
A jak robi się pączki? Pierwszy etap to stworzenie zaczynu, z którego wyrabia się ciasto. Następnie musi ono się napowietrzyć. Gdy ciasto wyrośnie, jest dzielone i formuje się z niego kulki. Kulanie to ważny element całego procesu. Uformowane w kulki ciasto przekazane jest do drugiego wyrośnięcia. A kolejny etap to już smażenie. Finisz to oczywiście wzbogacenie pączka o nadzienie. - W Tłusty Czwartek stawiamy na tradycję. Mamy pączki z marmoladą, koktajlowe i z nadzieniem różanym i do tego w tym roku jeszcze z powidłami – mówi Agata Koszyczarska.
Na koniec jeszcze lukier i gotowe. Pączki jadą w drogę, do pięciu punktów Cukierni Koszyczarski. Ta rodzinna firma działa już w Kaliszu od 30 lat, a zaczynała właśnie od pączków. – W małej cukierni w Piwonicach nasz szef zaczął działalność właśnie od pączków. Potem doszły drożdżówki i tak stopniowo rozszerzał asortyment. Teraz zajmujemy się wszelkimi słodkimi przysmakami, ale to od pączków wszystko się zaczęło – mówi Agata Koszyczarska.
Tradycja rzecz święta. Data Tłustego Czwartku jest ruchoma, a wyznacza ją zwykle ostatni tydzień karnawału. W tradycji chrześcijańskiej należy wtedy najeść się do syta wszystkich pyszności, ponieważ wiele osób wierzy, że kto zje chociażby jednego pączka, będzie miał udany rok.
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze