Przedsiębiorstwo Budownictwa Drogowego obsługuje trzy z czterech rejonów w mieście. Przy al. Wojska Polskiego cały czas w pogotowiu czeka 6 solarek, 9 pługów i około 30 kierowców. Przez 24 godziny na dobę warunki pogodowe śledzi jeden dyżurny. - Procedura jest prosta: wiemy, że nadchodzi gołoledź i opady śniegu i wtedy uruchamiamy akcję czynną, oczywiście za zgodą i akceptacją zamawiającego, czyli Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu – mówi Jan Malitowski, prezes PBD w Kaliszu.
Takich akcji czynnych w tym roku było zaledwie kilka. – To jest właśnie to nasze ryzyko, że zima może być łagodna. Oczywiście gdy jest cięższa Miasto musi dopłacić, ale na dzisiaj nie ma zimy, a my ponosimy koszty stałe związane z przygotowaniem i to jest nasza strata – dodaje Malitowski.
Tam, gdzie ktoś traci, ktoś inny zyskuje. Dla Miasta łagodna zima oznacza spore oszczędności. - Akcja zimowa w tym momencie kosztuje nas około 200 tysięcy złotych. Porównując to do roku poprzedniego, gdzie ponieśliśmy koszty około 600 tysięcy złotych to można powiedzieć, że to nie jest dużo. Natomiast musimy wziąć pod uwagę fakt, że ta zima jeszcze się nie skończyła – mówi Marcin Cieloszyk, zastępca dyrektora ZDM w Kaliszu.
Z prognoz, którym uważnie przygląda się zarówno dyżurny jak i prezes PBD wynika, że w najbliższym czasie zima raczej nie nadejdzie, zatem na 2 miliony zysku, tak jak to było kilka lat temu, firmy zajmujące się zimowym utrzymaniem dróg w Kaliszu nie mają co liczyć.
Ewelina Samulak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze