Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Krzysztof Rutkowski walczy z wiatrakami. Mieszkańcy wsi w gminie Nowe Skalmierzyce przeciwko budowie elektrowni wiatrowych

Przed laty powstrzymali budowę kilkudziesięciu wiatraków, teraz zaczęli walkę z trzema, które mają stanąć w sąsiedztwie ich domów. I mówią, że tym razem też wygrają, bo inwestycja oznacza śmierć dla ich wsi, a do tego w pozwoleniach na postawienie elektrowni wiatrowych jest wiele niejasności formalnych. Mieszkańcy kilku miejscowości w gminie Nowe Skalmierzyce (pow. ostrowski) nie chcą obok swoich domów masztów produkujących prąd i by powstrzymać inwestora, zaangażowali nawet detektywa showmana, który twierdzi, że sprawa może otrzeć się o CBA.
Krzysztof Rutkowski walczy z wiatrakami. Mieszkańcy wsi w gminie Nowe Skalmierzyce przeciwko budowie elektrowni wiatrowych

Wiatraki mają być trzy. Inwestycja ma powstać w części gminy Nowe Skalmierzyce graniczącej z Kaliszem i powiatem pleszewskim. Dla mieszkańców wsi zlokalizowanych na polach, gdzie mają stanąć maszty to koniec rozwoju tych miejscowości.

Jak mamy dopuścić blokowanie 3 tysięcy hektarów ziemi? - pyta Tomasz Marek, mieszkaniec jednej z ośmiu wiosek, które mają ucierpieć przez sąsiedztwo wiatraków. – Ich budowa to zahamowanie rozwoju społeczeństwa, naszej młodzieży. Tutaj są dwie szkoły podstawowe, w których brakuje  dzieci. Jeśli na 12 hektarach działek, które już są podzielone jako budowlane, nie zaczną budować się domy jednorodzinne to nie będzie napływu nowych mieszkańców i dzieci, więc też szkoły, zostaną zamknięte. To woła o pomstę do nieba, żeby władze nie zrozumiały, że chcemy się rozwijać. Ja mieszkam w miejscowości, która powstała w 1301 r. Mam dokument wydany przez Króla Kazimierza, który już wtedy nadał nam prawa, a teraz nam się je odbiera.

 

Chodzi o prawo do decydowania o własnej ziemi. Część to pola uprawne i takimi mają zostać, a część przeznaczona jest na działki budowlane. Jeśli powstaną wiatraki, które mają działać przez ponad 40 lat to na tym terenie wiele inwestycji będzie wstrzymanych. 

Nam odbiera się możliwość otrzymania zezwoleń  na budowę domów jednorodzinnych, a jesteśmy właścicielami tych ziem od pokoleń, mamy na to akty notarialne, a obca firma wchodzi i dzierżawi grunty i ma władania do tego, by budować coś, co nas ogranicza – dodaje Jarosław Ciesiółka, który także uczestniczył w spotkaniu mieszkańców sprzeciwiających się budowie wiatraków z władzami gminy oraz mediami. – Jeśli tak się stanie to my zaczniemy występować o odszkodowania za utracone korzyści. I to nie będą małe kwoty, to będą pozwy, od których zatrzęsie się ziemia,  bo wybudowanie domu kosztuje około miliona złotych. My nie możemy podjąć decyzji na własnym gruncie, a obce firmy z obcym kapitałem robią nam jesień średniowiecza. Nie pozwolimy na to – zapowiada.

Krzysztof Rutkowski mówi o CBA

Według protestujących mieszkańców pojawienie się wiatraków w sąsiedztwie ich domów to nie tylko koniec ich dotychczasowego życia i planów. Mówią też o nieprawidłowościach w wydanej w 2015 roku decyzji na budowę trzech elektrowni wiatrowych. A raczej o zmianach, jakie zostały wprowadzone do dokumentu w ubiegłym roku, o których oni sami nie wiedzieli.   

Zmiany w decyzji były już wprowadzane w 2016 roku. Jednak zawsze inwestor posługiwał się numerem decyzji i decyzją z 2015 roku, nawet jak była zmieniona. Teraz mamy nowy numer sprawy, o której starosta ostrowski nie mówił i mieszkańcy mają uzasadnione pretensje – tłumaczy Patryk Andrysiak, adwokat zajmujący się sprawą. - I to trzeba wyjaśnić, bo jeśli jest to nowa decyzja, a według nas tak jest, to wszelka dokumentacja, która jest niezbędna do wydania zezwolenia na budowę wiatraków powinna być przeprowadzona ponownie.

Protestujący uważają, że zostali oszukani przez starostę ostrowskiego Pawła Rajskiego, który nie poinformował ich o zmianach, jakich dopatrzyli się na zmienionych niedawno tablicach informacyjnych ustawionych na terenie, gdzie wiatraki mają być budowane. Dlatego zaangażowany przez mieszkańców wsi Krzysztof Rutkowski zastanawia się nad powiadomieniem o sprawie dodatkowych służb.

Trzeba sprawdzić, czy nie doszło do pewnego rodzaju działania, które było poza plecami tych ludzi. I być może wystąpi konieczność powiadomienia CBA na tym etapie – zdradził swoje plany w trakcie konferencji prasowej detektyw celebryta.

Starosta odpiera zarzuty

W oświadczeniu wydanym po spotkaniu, na którym padły oskarżenia o zatajenie informacji dotyczących pozwoleń na inwestycję podkreśla, że jest tylko jeden taki dokument z 2015 roku. W ubiegłym roku wprowadzono jedynie zmiany dotyczące drogi dojazdowej do wiatraków i położenia kabla, którym popłynie prąd.

Przed wydaniem pozwolenia na budowę Starostwo Powiatowe w Ostrowie każdorazowo analizuje przedstawione dokumenty pod względem zgodności z planem bądź decyzją o warunkach zabudowy wydanych przez właściwą gminę. W przypadku, gdy dokumenty są zgodne z prawem starosta ma obowiązek wydania decyzji pozwolenie na budowę. Taka sytuacja miała właśnie miejsce w przypadku budowy wiatraków na terenie Gminy i Miasto Nowe Skalmierzyce. To Gmina decyduje w zakresie sposobu zagospodarowania terenu. Gmina określa, co de facto może powstać na danym obszarze. Tak było w tym przypadku. A warunki związane z powstaniem wiatraków określił ówczesny burmistrz Gminy i Miasto Nowe Skalmierzyce w decyzji o warunkach zabudowy – brzmi część oświadczenia, które przysłał do redakcji portalu faktykaliskie.pl  Janusz Grzesiak z Biura Promocji i Relacji Społecznych w Starostwie Powiatowym w Ostrowie Wielkopolskim.

„Pod Grunwaldem bili się z krzyżakami, a my z trzema wiatrakami”

Gmina ma 72 miesiące na uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego, który pozwoli określić, w jaki sposób będą zagospodarowane nieruchomości leżących w strefie oddziaływania inwestycji. Tak, by było to jak najbardziej korzystne dla mieszkańców.

Już podjęliśmy działania ograniczające negatywne działanie tych wiatraków, jeśli one powstaną i przystąpiliśmy do przygotowania miejscowych planów zagospodarowania miejscowego – zapewnił Jerzy Walczak, burmistrz Gminy i Miasta Nowe Skalmierzyce, ale jakie to działania nie zdradził. – Robimy też wszystko, by sprawę z 2012 roku poddać audytowi i ewentualnie wyciągnąć wnioski. tak by nie pozwolić na kolejne takie inwestycje i być może powstrzymać tę budowę. Jednak potrzebny jest spokój, rozwaga i działanie zgodnie z przepisami

Osoby, które mają w perspektywie sąsiedztwo elektrowni wiatrowych, raczej trudno przekonywać do spokoju. Argumentują, że ziemie, które do nich należą jako pierwsze karmią mieszkańców naszego kraju, a do tego ich historia uniemożliwia tak szkodliwą inwestycję.

Gdzie są pierwsze wyprodukowane  młode ziemniaki? – kolejny raz pyta Tomasz Marek. - Z Kalisza i Sieradza – i kolejny raz przywołuje historię. – Na  bitwę pod Grunwaldem z mojej wioski zabrali wszystkich chłopów, męskich na 2 metry. I nikt nie wrócił. Historia przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Wtedy bili się z Krzyżakami, a  my się bijemy z trzema wiatrakami? Do czego to jest podobne?

Walkę z wiatrakami zamierzają wygrać. Mówią, że nie są przeciwnikami samych wiatraków i wytwarzanej przez nie energii, ale te powinny być budowane na terenach, gdzie nie ma zabudowań. Dlatego pomagający im Krzysztof Rutkowski poprosił o interwencję część posłów. Wymienił między innymi reprezentantach Wiosny Roberta Biedronia, ale nie wspomniał o pochodzącym z gminy Nowe Skalmierzyce Tomaszu Ławniczaku z Prawa i Sprawiedliwości. Chociaż nowe przepisy, nad którymi pracuje rząd Mateusza Morawieckiego mają umożliwić stawianie elektrowni wiatrowych w odległości już 500 metrów od zabudowań, więc są sprzeczne z oczekiwaniami mieszkańców powiatu ostrowskiego, którzy protestują przeciwko, jak na razie, rozwiązaniom obarczonym bardziej rygorystycznymi przepisami.

Agnieszka Walczak, zdjęcia autor


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 11°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 12 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama