Po porażkach z niżej notowanymi zespołami z Wrocławia i Siedlec kaliski zespół liczył, że przełamie się na własnym stadionie. W poniedziałkowy wieczór nie znalazł jednak sposobu na zgaszenie rewelacyjnie spisującego się tej wiosny Znicza Pruszków. Grając bez kilku ważnych ogniw (za kartki pauzowali Kasjan Lipkowski i Michał Borecki, kontuzję wciąż leczy Adrian Łuszkiewicz, a na ławce mecz rozpoczął odczuwający trudy ostatnich spotkań Piotr Giel) niebiesko-biało-zieloni zanotowali trzecią z rzędu przegraną, która sprawia, że do liderującej Polonii Warszawa tracą już osiem punktów.
Kaliskiej drużynie długo brakowało konkretów w ofensywie. W przeciwieństwie do gości, którzy już w 16. minucie mogli objąć prowadzenie. Z bliska główkował wtedy Jakub Wójcicki, ale świetnym refleksem wykazał się Maciej Krakowiak, przenosząc piłkę nad poprzeczką. W 29. minucie golkiper KKS-u był już jednak bezradny. Gapiostwo defensywy znad Prosny wykorzystał lider klasyfikacji strzelców eWinner 2. ligi, Maciej Firlej, trafiając w długi róg bramki.
Miejscowi odpowiedzieli w 41. minucie, po akcji, po której ręce same składały się do oklasków. Znakomite długie podanie posłał Nestor Gordillo, świetnie futbolówkę skleił Kamil Koczy, po czym uderzył nie do obrony w kierunku dalszego słupka. Radość kaliszan z gola wyrównującego nie trwała jednak długo, bo tuż przed przerwą karnego dla pruszkowian wykorzystał Dmytro Juchymowycz. Okoliczności, w jakich arbiter wskazał na „wapno”, budzą niemałe kontrowersje. Wydawało się bowiem, że nie było w ogóle faulu Koczego na Firleju, a jeśli był to tuż przed „szesnastką”. Ta sytuacja wywołała nerwową reakcję kaliskiej ławki, przez co jeden z asystentów trenera Bartosza Tarachulskiego został ukarany czerwoną kartką, a kierownik drużyny żółtą.
– Po meczu w Siedlcach nie komentowałem pracy sędziego. Dziś jednak po raz kolejny zdarzył się kontrowersyjny rzut karny dla rywali, a po przewinieniu na naszym piłkarzu arbiter jedenastki nie podyktował. Chciałoby się zapytać, ile razy można? Po prostu czujemy złość – nie ukrywa trener Tarachulski.
Gospodarze domagali się karnego w 53. minucie po faulu na Jakubie Wilczyńskim. Wprawdzie gwizdek arbitra wybrzmiał, ale z uwagi na rzekome przewinienie... kaliskiego napastnika. KKS może jednak żałować, że nie wykorzystał okazji z 47. minuty. Oko w oko z Miłoszem Mleczko stanął wtedy Koczy, ale strzelił wprost w bramkarza Znicza. Tymczasem w 70. minucie goście postawili kropkę nad „i”. Składną zespołową akcję płaskim uderzeniem sfinalizował Krystian Pomorski, ustalając rezultat na 3:1 dla Znicza. Od wyższej porażki „trójkolorowych” uchronił Krakowiak, broniąc w 64. i 79. minucie sytuacje sam na sam z Firlejem.
Kolejny mecz piąty w tabeli KKS rozegra w niedzielę, 23 kwietnia, we Wronkach. O 13:00 zmierzy się tam z rezerwami Lecha Poznań.
***
KKS Kalisz – Znicz Pruszków 1:3 (1:2)
Kamil Koczy 41 – Maciej Firlej 29, Dmytro Juchymowycz 45 k, Krystian Pomorski 70
Żółte kartki: Głaz (KKS) oraz Tkaczuk (Znicz)
Sędziowali: Sebastian Tarnowski (Wrocław) oraz Krzysztof Stępień i Jakub Jankowski
KKS: Krakowiak – Smoliński, Gawlik, Kendzia – Zawistowski (51 Głaz), Wysokiński, Gęsior (65 Giel), Kamiński – Gordillo, Wilczyński (75 Putno), Koczy (75 Staszak)
Znicz: Mleczko – Barnowski (68 Cegiełka), Juchymowycz, Wingralek, Grudziński, Moskwik (60 Proczek) – Nagamatsu (82 Nowak), Tkaczuk, Pomorski – Wójcicki (82 Niewiadomski), Firlej
Napisz komentarz
Komentarze