Kaliska fundacja CHOPS od ponad roku regularnie pomaga Ukraińcom, organizując transporty z żywnością, ubraniami i rzeczami pierwszej potrzeby. Pomoc ta została zauważona i u ubiegłym tygodniu wraz z innymi wolontariuszami z polski, Włoch, Szkocji, Ukrainy, Anglii i Irlandi zostali zaproszeni na uroczystą sesję rady miasta w Kijowie.
Na specjalnej radzie miasta obecny był Witalij Władimirowicz Kliczko, który osobiście złożył podziękowania dla wszystkich organizacji wspierających Ukrainę. Na miejscu były także media.
- Chcieliśmy wymienić te wszystkie fundacje wymienić przed mediami, ale to się nie udało. A ja poprosiłem pana Kliczko, czy mógłbym dać mu podarunek. Z nalepką CHOPS pan Kliczko udzielał przez blisko 30 minut wywiadów. Chętnie ją przyjął, śmiałem się, że teraz też jest wolontariuszem. Spróbuję go do Kalisza ściągnąć, chociaż wiem, że jest to bardzo trudne, bo to jest bardzo zajęty człowiek i ważna postać w polityce i w życiu społecznym Ukrainy – mówi nam Roman Żarnecki, prezes fundacji CHOPS

W darze dla Ukrainy zostały przekazane dwie karetki i dwa pick-upy, a od Fundacji CHOPS żywność i 5 kontenerów nowych kurtek. Organizowanie transportów nie byłoby możliwe gdyby nie wsparcie mieszkańców Kalisza i lokalnych firm. A potrzeby są ogromne, bo wojna nadal trwa.
- Mieliśmy też bezpośredni kontakt z żołnierzami, którzy walczą na froncie i słuchaliśmy jak wygląda sytuacja. Tam też wszyscy są już zmęczeni tymi informacjami, obrazkami. Te wiadomości i obrazy już tak nie szokują. Natomiast wojna trwa. W Kijowie i innych dużych miastach życie wygląda absolutnie normalnie, funkcjonują sklepy, jest już prąd. Żołnierze czują się opuszczeni, samotni. Miałem taką rozmowę, że nie mają wsparcia od swojego społeczeństwa. I tak ważne było dla nich właśnie to, że Polacy, nasza fundacja przyjeżdżają i wspierają ich. Nie chodzi tylko o pomoc materialną, ale właśnie o tą mentalną – mówi Roman Żarnecki



Jedni pomagają, drudzy krytykują. Co zauważyliśmy, wzrasta liczba wpisów o antyukraińskim wydźwięku.
- Oczywiście, ja też widzę te komentarze. Chciałbym je trochę usprawiedliwić, ale też potępić. Usprawiedliwić w tym sensie, że fundacji, nas wolontariuszy też spotkało wiele smutnych historii, nadużyć ze strony Ukraińców. Ale szanowni państwo, spotkało nas to samo od naszych rodaków. My pomagamy nie dlatego, żeby zdobyć fanfary czy jakieś profity. To jest jakby taki produkt uboczny, zdarza się i jest miłe. Ale robimy to ciężko określić właściwie dlaczego. Bo tak trzeba? Bo tak jest przyzwoicie? Bo ten, który jest słaby potrzebuje tego? Bo może i my znajdziemy się w takiej sytuacji? Są te nadużycia, one się zdarzają. Ale nie powinno to wykluczać naszej pomocy, naszego zaangażowania. Ja bym tonował wszystko. Spotykam ludzi, którzy walczą na froncie. To jest prawdziwa wojna, prawdziwe ofiary. To nie powinno się wydarzyć…









Napisz komentarz
Komentarze