O marcu i początku kwietnia szczypiorniści znad Prosny chcieliby jak najszybciej zapomnieć. W tym okresie podróżowali w różne rejony kraju, ale żadnego z wyjazdów nie zaliczyli do udanych. Cztery kolejne porażki sprawiły, że na trzy kolejki przed końcem sezonu nie mogą być pewni utrzymania w grupie B pierwszej ligi. Sytuacja mogłaby być lepsza, gdyby przed tygodniem kaliska siódemka ograła pretendenta do spadku, ŚKPR Świdnica. Skończyło się na pechowej przegranej 20:21. – Nasza skuteczność w ataku była bardzo niska i to było przyczyną takiego wyniku. To jest główny mankament w naszej grze. Znacznie lepiej prezentujemy się w obronie i w tym elemencie na pewno poczyniliśmy spore postępy – wyjaśnia nam trener Mateusz Różański.
Po niekorzystnych wojażach kaliszanie wracają do Areny, gdzie spróbują przełamać niemoc. Szansa nadarzy się w sobotę i to wyjątkowa, bo podejmą doskonale im znaną Ostrovię. W tej rundzie drużyna ta pokonała m.in. ekipy z Tarnowa i Legnicy, urwała też punkt wiceliderowi z Końskich, ale wszystko to miało miejsce w ostrowskiej hali. Na wyjazdach podopieczni Witolda Rojka nie spisują się tak dobrze. Po Nowym Roku z obcych parkietów przywieźli zaledwie dwa punkty. Kaliszanie postarają się o to, by tego dorobku ostrowianie nie poprawili. – Wracamy do swojej hali po wyjazdowej serii. Jest to nam potrzebne, bo u nas czujemy się świetnie. Jesteśmy bojowo nastawieni i chcemy wreszcie zapunktować. Derby to ostatni gwizdek, by ten sezon zakończyć z twarzą – przyznał nam trener Różański.
MKS jest obecnie jedenasty w tabeli i nad miejscem barażowym ma przewagę czterech punktów. Taki sam dystans dzieli kaliszan od ósmej w zestawieniu Ostrovii. W poprzedniej rundzie na parkiecie rywala padł remis 30:30. Jak będzie w rewanżu? Przekonamy się w sobotę. Początek meczu w Arenie o godzinie 17:00. Bilety w tradycyjnych cenach 3 zł (ulgowy) i 7 zł (normalny) będą do nabycia w kasach hali na Dobrzecu.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze