Witold Rojek (trener Ostrovii): Zabrakło zimnej krwi, spokoju i wyrachowania w naszej grze, zwłaszcza w ataku. Kalisz bardzo dobrze rozegrał końcówkę, wytrzymał trudy meczu kondycyjnie. Pokazał, że na swoim boisku jest zespołem bardzo groźnym. My natomiast nie potrafiliśmy w decydujących fragmentach wypracować sobie takiej stuprocentowej sytuacji, która zagwarantowałaby pewną zdobycz. Dobrych chęci nam nie brakowało, ale jak mówi przysłowie, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Dzisiaj do tego piekła zeszliśmy.
Mateusz Różański (trener MKS-u): Takiego ciśnienia jak przed tym meczem nie miałem przez cały ten sezon. Z zawodników starałem się jednak ściągnąć presję, dlatego przez cały tydzień bagatelizowałem to spotkanie, mówiąc im, że nie jest ono tak ważne. Dzisiaj pokazaliśmy prawdziwą piłkę ręczną, moi podopieczni bili się jak gladiatorzy i chwała im za to. Z graczami Ostrovii znamy się doskonale, przed meczem pogadaliśmy jak przyjaciele, ale na parkiecie przyjaźni już nie było. Był smaczek, utrzymaliśmy dobrą passę w derbowych pojedynkach i z tego się niezmiernie cieszę. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, mimo że w dość kontrowersyjnych okolicznościach z boiska szybko wyleciał Łukasz Kobusiński. Do tego postawiliśmy tą kropkę nad „i”, której we wcześniejszych meczach nam brakowało, czyli skuteczność w ataku.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze