Pani Anna i pan Paweł byli parą ponad rok. 43-letni partner kobiety handlował samochodami sprowadzanymi z zachodu, ona pomagała mu w interesie.
Feralnego wieczora mężczyzna chciał pojawić się na weselu swojego bratanka i złożyć mu życzenia, lecz nie został na nie zaproszony. Był pijany, uparł się i kazał pani Annie zawieźć go na imprezę. Gdy kobieta odmówiła, została przez niego brutalnie pobita.
Pamiętam tylko obrazy. Wyzywał mnie od najgorszych, rzucał w różne miejsca działki, kopał, ubliżał. Pamiętam, że kilka razy próbowałam uciekać, a on mnie zatrzymywał. Wracał mnie i rzucał z powrotem. Nie wiem, jakim cudem udało mi się uciec. Uciekłam do mamy, do domu – opowiadała w programie Uwaga TVN.
Kobieta miała połamane żebra, nogę oraz wstrząśnienie mózgu. Mimo to na własne życzenie wróciła do domu i odmówiła składania dalszych zeznań, gdy przyjechali do niej policjanci. 17 –letni syn, który zawoził rodzicielkę do szpitala po pobiciu, postanowił się zemścić. Poprosił o pomoc swoich znajomych.
17- i 20-latek oraz 27 - latka udali się na teren ogródków działkowych przy ul. Wierzbowej w Pleszewie. Tam zaatakowali śpiącego 43 – latka.
Według prokuratury było to morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Krystian R. wspólnie z Danielem C. wielokrotnie mieli uderzać zmarłego pięściami bądź kopać. Zadali również 36 ran kłutych oraz liczne rany tłuczone, wykonane m.in. metalową rurką czy elementami grilla.
Osoby te już w momencie przebywania w samochodzie, mówię o dwóch mężczyznach – ubrały kominiarki z nadrukiem czaszki. Bezpośrednio po wyjściu zaatakowały pokrzywdzonego, zadając mu uderzenia rękami i nogami. Mężczyzna obudził się, natomiast skala i natężenie przemocy skutkowała utratą przytomności – mówił w reportażu "Uwaga" prokurator Maciej Meler.
I dodaje: - Wszystkie te osoby zadawały uderzenia przy użyciu różnych przedmiotów, które się tam znajdowały. Była to drewniana pałka, metalowa rura, jak również kamienie i inne elementy m.in. w postaci grilla. W ocenie biegłych, siła i natężenie każdego z tych uderzeń… realnie chodziło o możliwość utraty życia. Poziom agresji był bardzo wysoki, co też znalazło emanację w treści zarzutów. Zakwalifikowano to zachowanie jako zbrodnię zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Matylda B. nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. Odpowie przed sądem również za posiadanie substancji psychoaktywnych. Daniel C. nie przyznał się do winy, potwierdził jedynie swoją obecność na miejscu zdarzenia. Krystian R. z kolei zeznał, że żałuje tego co się stało, ale wpadł w szał.
Całej trójce grozi dożywocie.
Napisz komentarz
Komentarze