Sezon 2014/2015 na drugoligowych parkietach drużyna z grodu nad Prosną zakończyła w sobotę w Arenie. Powodów do radości nie było wiele, bo porażka z ostatnią w tabeli Albą Chorzów chluby nie przynosi. – Kompletnie nie wyszła nam trzecia kwarta. Mieliśmy inne założenia na drugą połowę, ale niestety ich nie zrealizowaliśmy. Rywale częściej zbierali piłki i wykorzystywali „trójki”, na co my nie potrafiliśmy odpowiedzieć – przyznaje skrzydłowy zespołu z Kalisza, Przemysław Galewski.
24-letni koszykarz jako jedyny mógł być zadowolony po końcowej syrenie, bo odebrał dwie statuetki – jedną na okoliczność 100 rozegranych meczów w MKS-ie, a drugą dla najlepszego kaliskiego zawodnika w minionych rozgrywkach. – Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się takiego wyróżnienia – mówi skromnie. – Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do takiego wyboru – dodaje.
Galewski przyznał, że ostatnie miesiące były dla jego drużyny ogromnym wyzwaniem. – Cały sezon był ciężki. W jego połowie odeszło z zespołu dwóch zawodników, których, nie ukrywam, brakowało w ważnych spotkaniach. Potem doszła jeszcze kontuzja Pawła Pirosa i graliśmy praktycznie ósemką. Cieszymy się tylko z tego, że udało nam się awansować do grupy mistrzowskiej. Oby w przyszłym sezonie tych miłych chwil było więcej – oznajmia skrzydłowy.
Zanim przyjdzie czas na odpoczynek, kaliscy koszykarze rozegrają jeszcze jeden mecz. W czwartek o godzinie 20:00 w Arenie spotkają się towarzysko z reprezentacją młodzieżowych drużyn Kaliskiego Towarzystwa Koszykówki.
Michał Sobczak, fot. P. Figiel
Napisz komentarz
Komentarze