Jesienią 2018 roku Krystian Kinastowski zmierzył się w II turze wyborów z Dariuszem Grodzińskim, kandydatem PO. W tamtych wyborach to Grodziński był faworytem, startował z osobistym poparciem najwyższych władz Platformy Obywatelskiej, którzy w owym czasie odwiedzali Kalisz.
Przypomnijmy, że w 2018 roku głównym problemem kaliskiego samorządu i tematem politycznym był rozłam poprzedniej koalicji rządzącej: PiS – SLD- ugrupowania prezydenta Sapińskiego, brak pieniędzy na remont rynku i zarastająca chwastami dziurella. Tym żył Kalisz. Sytuacja zewnętrzna, krajowa czy światowa nie miała większego wpływu na sprawy naszego Grodu nad Prosną.
Obietnice rewitalizacji Rynku i Nowego Rynku, wsparcie dla seniorów czy bezpłatna komunikacja miejska przekonały do niego kaliszan i to w znacznej większości. Kinastowski wygrał II turę zdobywając ponad 63 procent głosów i był to jeden z lepszych wyników w historii kaliskiego samorządu. Startował on z poparciem byłego, wieloletniego prezydenta Janusza Pęcherza, a dla kaliszan nie bez znaczenia była historia jego rodziny. Dziadek obecnego prezydenta był znanym i cenionym w Kaliszu architektem i budowlańcem, odpowiedzialnym za rozbudowę miasta. To tyle historii.
Dziś po "dziurelli" nie ma już śladu, ale w 2018 roku był to jeden z większych problemów w mieście
Kinastowski dzięki balansowaniu między dwoma największymi blokami politycznymi w mieście utrzymał stabilną większość w radzie miasta, nie wchodząc w oficjalną koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, ale czerpiąc z dobrych relacji z administracją rządową korzyści dla miasta. Pierwsze dwa lata prezydentury to m.in. rewitalizacja Śródmiejskiej, Zamkowej, dróg osiedlowych i Plant.
Do samego końca część kaliszan nie dowierzało, że i Planty i Śródmiejska będą godnie reprezentować miasto, do tego w przypadku tej drugiej były spore opóźnienia, ale dziś już zapomnieliśmy jak ta część miasta wyglądała przed rewitalizacją.
Znacznie zmieniły się też kresy miasta, to jest krańce Dobrzeca. Powstały tam wielkie magazyny Pannatoni, dając ludziom prace i miastu impuls do rozwoju. I takimi sprawami mógłby się zajmować samorząd, gdyby nie wiosna 2020. Epidemia zmieniła wszystko.
Ewakuacja kaliskich DPS-ów, chaos w sklepach, w szkołach, brakowało środków do dezynfekcji, maseczek – szyto je m.in. w szkołach. Wiele osób straciło życie, a na samorządy spadły zupełnie nowe obowiązki. Nie było testów, leków, nie mówiąc o szczepionce, wielka improwizacja ratująca życie.
Wiele miesięcy lockdownu i gospodarczych jego konsekwencji. To na władze miasta spadła odpowiedzialność za bezpieczeństwo, zdrowie, ale i sytuację finansową kaliszan, a gdy dostępne były już szczepionki, jeszcze za proces szczepień i organizację tego procesu.
Gdy po wielu miesiącach nauczyliśmy się żyć z groźbą koronawirusa, cała gospodarka zaczęła odczuwać jej negatywne skutki. Skok cen materiałów budowlanych, brak rąk do pracy, zaostrzone przepisy epidemiczne utrudniały wiele inwestycji. Mocno opóźniła się jedna z największych kaliskich inwestycji: remont ulicy Częstochowskiej.
A w tak zwanym międzyczasie udało się rozwiązać kilka, nierozwiązywalnych problemów miasta, wciąż za wolno, ale jednak postępuje sprawa obwodnicy Kalisza, zagospodarowano niszczejący budynek po NBP przy placu Teatralnym, uratowano przed ruiną budynek po dawnym więzieniu, ze Szczypiorna pozbyto się niebezpiecznych odpadów, w miejsce zdezelowanego basenu Delfin powstała nowa pływalnia, ruszyła rozbudowa Trasy Bursztynowej, w końcu ruszyła rewitalizacja Parku Miejskiego, Głównego Rynku i Kanonickiej.
Planty chwilę przed rozpoczęciem rewitalizacji
Największym, wizerunkowym, kryzysem kadencji Kinastowskiego bez wątpienia będzie niechlubny 11.11.2021. Po nienawistnym wiecu ekstremistów, którzy na rynku spalili Statut Kaliski o Kaliszu mówił cały świat. W Kaliszu powstała nawet, na krótko, inicjatywa zbierania podpisów za referendum odwołującym prezydenta.
Rok po tych wydarzeniach Święto Niepodległości w Kaliszu wyglądało już zupełnie inaczej. I być może gdyby nie haniebny marsz, nie powstałby ten najnowszy zwyczaj, bo w poprzednich latach obchody tego święta w Kaliszu były raczej skromne.
Wojna na Ukrainie, to kolejne nieprzewidywalne wydarzenie, które ma wpływ również na każdy samorząd. Kalisz przyjął setki Ukraińców, kaliszanie ugościli ich w domach, a polskie samorządy obciążone zostały kolejnym zadaniem.
Sam Krystian Kinastowski w poście na swoim facebooku wymienia sprawy, które udało się w tej kadencji zrealizować, pisze m.in. o rewitalizacji Śródmieścia, Podgórza, bezpłatnej komunikacji, inwestycjach drogowych, ale i ożywieniu miasta pod względem wydarzeń rozrywkowych i kulturalnych.
Moi drodzy! Mija pięć lat odkąd zostałem zaprzysiężony na Prezydenta Miasta Kalisza. Pięć lat od kiedy razem zmieniamy Kalisz. Tak wiele już zrobiliśmy, a to przecież nie koniec zmian, które razem wprowadzimy w Kaliszu! – pisze Kinastowski.
Największe porażki tej kadencji? Dla zwykłych mieszkańców najbardziej uciążliwe były przedłużające się remonty ulic w różnych częściach miasta. Wprowadzona korekta rozkładu jazdy KLA również spowodowała chaos i obawy mieszkańców o to, jak dostać się do pracy czy szkoły. Ostatecznie nowy rozkład przyjął się dość dobrze, a remonty zostały w większości ukończone. Dla opozycji politycznej Kinastowskiego jednym z głównym „grzechów” prezydenta jest fakt, że współpracuje w nieformalnej koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. I ten zarzut prawdopodobnie będzie mu stawiany najmocniej w nadchodzącej kampanii wyborczej. Ale Kinastowski nie pierwszy współpracuje z PiS-em. Partii Jarosława Kaczyńskiego w dojściu do władzy w Kaliszu pomogła część obecnej opozycji.
W 2014 roku Grzegorz Sapiński, Andrzej Plichta z PiS oraz Karolina Pawliczak, wówczas z SLD, a dziś z Koalicji Obywatelskiej założyli formalną koalicję przeciwko prezydentowi Januszowi Pęcherzowi i jego koalicji z PO, obecnie senatorowi Koalicji Obywatelskiej. Dzięki poparciu Pawliczak i Plichty Sapiński wygrał wybory, a przez 3 lata Karolina Pawliczak współrządziła miastem jako wiceprezydent z Sapińskim i PiSem.
Bardzo wiele wspólnych spraw dla Kalisza nas łączy i dla tego zdecydowaliśmy się na taką wspólną koalicję poza, ponad podziałami, a wiecie, że w samorządzie tej polityki tak naprawdę nie ma – mówiła w 2014 roku o swojej współpracy z PiS Karolina Pawliczak.
A kilka tygodni temu posłanka Pawliczak o swoich dawnych koalicjantach mówiła tak:
Tego pisowskiego raka, tak muszę powiedzieć, trzeba wyciąć do końca. – mówiła na antenie Polsat News Karolina Pawliczak.
Swoją „współpracę z rządem PiS” potrafi zracjonalizować inny polityk Platformy Obywatelskiej. Ministerstwo kultury kierowane przez Piotra Glińskiego z PiS dofinansowało ostatnio rzeźbę, która stanęła przed Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu.
Pieniądze z ministerstwa bierze nie radny PO, tylko dyrektor Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu, który jest zobowiązany przez swojego zwierzchnika, czyli marszałka województwa, do pozyskiwania funduszy zewnętrznych, gdzie tylko się da. – mówił „Wyborczej” Dariusz Grodziński.
„Gdzie tylko się da”, również w rządzie PiS pieniędzy na miejskie inwestycje szukał prezydent Krystian Kinastowski. Prezydent już zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję. Z kim się zmierzy w następnych wyborach? Na razie nie ma żadnej innej kandydatury. Być może swoich sił ponownie będzie chciał spróbować Dariusz Grodziński. Możliwe też, że cała opozycja, która właśnie przeistacza się w krajową większość rządową, wystawi jednego, wspólnego kandydata.
Jak kadencję Kinastowskiego ocenią wyborcy? Wybory już wiosną 2024, a swoimi opiniami w tej sprawie możecie dzielić się w sekcji komentarzy.
Napisz komentarz
Komentarze