Przypomnijmy, sprzedaż kaliskiego Calfrostu to skutek większej transakcji. Ukraińska firma Three Bears kupiła jesienią ubr. polską markę Nordis- producenta mrożonek i lodów. Calfrost należał do Nordisa, więc został przejęty przez ukraińskie „Trzy Misie”. Właścicielem spółki jest 48-letni Dmytro Ushmaiev. To ich pierwsze aktywa za granicą. Nowy – ukraiński prezes Nordis nie chciał ujawniać kwoty transakcji.
Dmytro Ushmaiev w rozmowie z mediami zapewniał, że zamierza inwestować w produkcję w Polsce, zwłaszcza że moce produkcyjne polskiej fabryki mają być obecnie o połowę mniejsze niż produkcja ukraińska. O kulisach i skutkach tej transakcji Fakty Kaliskie pisały pierwsze, a pełny artykuł w tej sprawie dostępny jest TUTAJ.
Jak podaje Portal Spożywczy, przejęcie Nordis nie oznacza zwijania produkcji marek polskiej spółki. Głównym celem ma być rozwój polskiego producenta na rodzimym rynku oraz eksport ich na zachód i współpraca z ukraińską częścią biznesu Uszmajewa. Na razie nie ma w planach eksportu polskiej marki na rynek ukraiński.
Grupowe zwolnienia w Calfroście
W Kaliszu jednak zakład się zwija, a nie rozwija… Nowy właściciel miał zapewniać pracowników, że firma będzie się reorganizować, modernizować i od 2024 roku ruszy pełną parą z produkcją.
Tymczasem pod koniec stycznia pracownicy Calfrostu – 54 osoby (niektórzy związani z firmą od ponad 30 lat) dostali zawiadomienie o zwolnieniach grupowych. W marcu i kwietniu otrzymali wypowiedzenia umów. Z końcem czerwca zostają bez pracy.
O zwolnieniach grupowych został powiadomiony Powiatowy Urząd Pracy w Kaliszu.
Jako powód zwolnień podano trudną sytuację ekonomiczną spółki spowodowaną wzrostem cen i kosztów związanych z prowadzeniem firmy, co skutkować będzie koniecznością zaprzestania prowadzenia działalności – informuje nas Tomasz Karski, Starszy Inspektor ds. obsługi kancelarii PUP w Kaliszu.
Zdaniem pracowników zakład był w dobrej kondycji finansowej i mógłby działać dalej, gdyby nie decyzja nowego właściciela.
PUP wystosował pismo do pracodawcy, proponując zorganizowanie spotkania dla pracowników i ustalenia zakresu pomocy oraz wsparcia osób zwalnianych – do dnia dzisiejszego pracodawca nie ustosunkował się do pisma – przekazuje nam kaliski pośredniak.
O komentarz w tej sprawie Sławomira Mentzena, lidera Konfederacji pytał Bogdan Romanowski z radia Zet, przed wizytą Mentzena w Kaliszu.
To normalna gra rynkowa? Czy coś, czemu polskie państwo powinno przeciwdziałać? - pytał Rymanowski?
Jestem zwolennikiem gospodarki wolnorynkowej. Jeżeli ktoś kupił zakład produkujący mrożonki, to ma prawo robić z nim, co chce, nie znamy jeszcze intencji właścicieli, nie wiemy czemu zwolnili tę załogę, nie wiemy co będą robili z maszynami, nie znamy ciągu dalszego, nie podali też żadnego komunikatu. Trochę to nieeleganckie, że nawet swoim pracownikom nie powiedzieli dlaczego są zwolnieni, jakie są dalsze plany. Według mnie to nie powinno w ten sposób wyglądać, natomiast jest to kwestia manier, a nie prawa - powiedział Sławomir Mentzen.
Nie ma pan obaw przed ekspansją ukraińskich firm na polskim rynku? - kontynuował dziennikarz radia Zet.
Polska gospodarka jest dużo większa i silniejsza od ukraińskiej, boje się oczywiście zalewu polskiego rynku przez wielkie agroholdingi ukraińskie ich żywnością, natomiast pod względem dostępu do kapitału, knowhow, polskie firmy sobie poradzą z ukraińskimi – odparł Sławomir Mentzen.
Co będzie się teraz działo w zakładzie?
Zakład zostaje zatem bez pracowników, za to z maszynami i budynkami. Co będzie się w nich działo? Jakie plany mają nowe władze Calfrostu? O to zapytaliśmy drogą mailową dyrektor odpowiedzialną za kaliski zakład, przedstawicielkę ukraińskiej spółki. Niestety do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Jak ustaliliśmy spółka Calfrost nie jest postawiona w stan likwidacji lub upadłości. Nadal będzie widniała w rejestrze, tylko zaprzestaje swojej działalności, zakład zostaje wygaszony.
O sytuacji w Calfroście zostały poinformowane władze Kalisza. Są w kontakcie z pracownikami i Zarządem regionalnej Solidarności. Monitorują sprawę również pod kątem przyszłości nieruchomości przy Wrocławskiej. Pojawiła się m.in. obawa dotycząca środowiska naturalnego. Na terenie zakładu znajdowało się około 20 ton zbiorników z amoniakiem, który w sytuacji zaprzestania produkcji powinien być usunięty, a zbiorniki odpowiednio zabezpieczone. Sprawą zajął się kaliski Wydział Środowiska.
Napisz komentarz
Komentarze