Podtrzymując wyrok Sądu Okręgowego w Kaliszu łódzki sąd podkreślił, że najistotniejsze są zeznania samego oskarżonego. Ten tuż po zatrzymaniu przyznał się do morderstwa kobiet, których ciała po powrocie ze szkoły znalazła córka i wnuczka zamordowanych. Obrona dowodziła w trakcie procesu, że zeznania narzucili M. policjanci. - Najistotniejszym dowodem są wyjaśnienia samego oskarżonego, które zostały złożony przed prokuratorem – mówi Piotr Feliniak, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Łodzi. - Zeznania zostały później przez mężczyznę odwołane, jednak w kontekście opinii biegłych defekty intelektualne, które ma oskarżony nie pozwoliły na to, żeby tak drobiazgowo mógł on odtwarzać wersję narzuconą mu przez inne osoby. W relacji złożonej przez niego przed prokuratorem były podane takie szczegóły, które znać mógł jedynie sprawca, a w tym przypadku jedynie zabójca.
Dlatego wyrok sądu pierwszej instancji został podtrzymany. Monika Krenc, obrońca Piotra M., zapowiedziała wniesienia kasacji od wyroku do Sądu Najwyższego. - Gdyby był jakikolwiek inny dowód oprócz samooskarżenia, to pogodzenie się z tym wyrokiem byłoby łatwiejsze. Ale nie ma nic więcej – mówi Monika Krenc. – Jak tylko zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem będzie wnosić o kasację.
Kuzynka Piotra M. zapowiedziała po wyroku Sądu Apelacyjnego, że jeśli zajdzie taka potrzeba sprawę skieruje do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Apelację o wyroku wniósł też pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego – syna i zarazem brata zamordowanych. Ten domagał się, by Piotr M. o warunkowe, przedterminowe zwolnienie mógł ubiegać się dopiero po minimum 20 latach odbycia kary, a nie jak zdecydował sąd w Kaliszu - po odbyciu jej połowy. Sąd Apelacyjny również odrzucił ten wniosek.
Do zbrodni doszło w listopadzie 2010 roku. Piotra M. zatrzymano po kilku miesiącach poszukiwań. Prokuratura domagała się dla niego 25 lat pozbawienia wolności, a obrona uniewinnienia. Za pierwszym razem sąd skazał mężczyznę na dożywocie. Od tego wyroku odwołanie złożyła obrona. Sąd Apelacyjny ją uwzględnił i nakazał sądowi pierwszej instancji uzupełnienie dowodów o opinie biegłych z zakresu daktyloskopii, genetyki i mechanoskopii. Za drugim razem Piotr M. został skazany na 25 lat. Teraz łódzki sąd uznał, że nie ma uchybień proceduralnych, a zeznania samego oskarżonego i opinie biegłych są wystarczające do podtrzymania wyroku ze stycznia.
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze