Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Uwaga na toksyczną roślinę z Sulisławic! ZDJĘCIA

Może powodować rozległe i bolesne oparzenia skóry, które zostawiają ślady na długie lata. Rozsiewa się w mgnieniu oka, a walka z nim jest nierówna i trwa całymi latami. Barszcz Sosnowskiego, bo o nim mowa, na dobre zakorzenił się w Sulisławicach. Co roku, od początku wiosny  aż do zimy walczy z nim rodzina Jarzębskich. Poważne poparzenia skóry po zetknięciu się z toksycznymi roślinami, które na ich działce osiągają wysokość nawet do 3,5 metra, ma syn Jeremiego Jarzębskiego.  
Uwaga na toksyczną roślinę z Sulisławic! ZDJĘCIA

Pierwszy raz syn Jeremiego Jarzębskiego barszczem Sosnowskiego poparzył się dwa lata temu. Jeszcze wtedy nie miał pojęcia z czym ma do czynienia, dlatego wyszedł skosić roślinę w lekkim ubraniu. Skończyło się na ogromnych poparzeniach, które wyglądały mniej więcej tak jak te.  

Rany swędziały i były bolesne. Z toksyczną rośliną, która zajęła już niemalże całą okolicę ich domu, próbował uporać się również w tym roku. – Wtedy syn ubrał się już szczelnie, na głowę założył przyłbicę i myślał, że wszystko będzie dobrze, nie poczuł, że sok pryska na niego, ale ten jednak dostał się do ciała i ma w tej chwili poparzoną twarz, a minęły już 3 miesiące – mówi Jeremi Jarzębski.

3-4 miesiące po spotkaniu z rośliną, która na działce Jarzębskich i ich sąsiadów w kilka tygodni urosła do trzech i pół metra, Jacek cały czas ma brązowe plamy na twarzy. - Oparzenia są bardzo ciężkie, może nawet dojść do III stopnia oparzenia skóry, blizny zostają na całe życie, a co dziwne te blizny po oparzeniu barszczem przy każdym spotkaniu ze słońcem bolą i pieką. Te ślady to taka pamięć po barszczu – mówi lek. Anna Zięba, lekarz rodzinny.

Leczenie po oparzeniu barszczem jest tak samo trudne, jak trudne jest wytępienie rośliny. Jarzębscy i ich sąsiedzi próbowali walczyć z nią na różne sposoby.- Najpierw wykaszaliśmy, potem próbowaliśmy to wytępić środkami ochrony roślin i solą drogową. Niestety wszystko na nic – dodaje Jarzębski.  Jak twierdzą specjaliści z Ośrodka Doradztwa Rolniczego, aby raz na zawsze pozbyć się barszczu trzeba systematycznie go wycinać, wtedy być może po minimum 5 latach zniknie. Pod warunkiem, że do wycinki podejdziemy we właściwy sposób. – Najważniejsze jest to, żeby wycinać tę roślinę co najmniej 10 cm pod powierzchnią gleby, bo ona się po prostu odradza. Można zastosować również cięcie kwiatostanu i wtedy jest ważne, żeby było to nie za wcześnie, bo one spróbują się odnowić i kwiatostany i tak powstaną, a jeżeli się spóźnimy, to wykształcą się nasiona i też będą rozsiewane– mówi Halina Modławska, Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Kaliszu.

Właściciele działek w walce z barszczem Sosnowskiego tak naprawdę są osamotnieni, bo nie ma ani firmy ani instytucji, która jest w stanie pomóc. - Podejrzewam, że jeśli ktoś miał bardzo dużą plantację to na pewno służby wiedziałyby o tym, to takie działania zostałyby podjęte, bo przecież są na to środki. Inne województwa, np. małopolskie albo lubuskie działają w tym zakresie dosyć mocno, bo jest to bardzo uciążliwe dla mieszkańców – dodaje Modławska.

Spotkanie z rośliną, która przywędrowała do Polski z dawnego ZSRR jako tania pasza dla zwierząt najgroźniejsza jest w czerwcu i lipcu, kiedy  kwitnie. Dlatego najlepiej dobrze zapamiętać jak wygląda barszcz Sosnowskiego i się do niego nie zbliżać.

ES, fot. autor, internet


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 21°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama