Andrzej Jabłoński jest pomysłodawcą Biegu Ptolemeusza. Po raz pierwszy pobiegł w nim w premierowej edycji, w 1981 roku. Zawody te szybko urosły do rangi największej imprezy biegowej w grodzie nad Prosną, a inicjator tego przedsięwzięcia pojawiał się na starcie niemal w każdym kolejnym roku. W niedzielę przebiegł „Ptolemeusza” już po raz trzydziesty. – Cieszę się bardzo, że ukończyłem ten bieg – oznajmił nam rekordzista pod względem ilości startów. – Marzyłem o tym, żeby wystartować po raz trzydziesty i to marzenie się spełniło – dodał.
Weteran tras biegowych przyznaje, że najważniejszymi czynnikami skłaniającymi go do aktywności ruchowej są zdrowie i chęci. - Trzeba mieć w sobie naprawdę dużo zapału i takiego samozaparcia, żeby codziennie biegać i cieszyć się bieganiem. Ja co prawda trochę ostatnio się rozchorowałem i choroba nie pozwoliła mi regularnie trenować, ale czyniłem wszystko, by na ten bieg być gotowym – wyjawił Andrzej Jabłoński.
Cieszy on się także z tego powodu, że moda na bieganie jest coraz bardziej powszechna, co doskonale widać na przykładzie kaliszan. – Gdy zaczynaliśmy „Bieg Ptolemeusza” na starcie były w zasadzie tylko trzy osoby z Kalisza. Dzisiaj jest już ponad 500. Można powiedzieć, że zapoczątkowaliśmy taką modę. Cieszę się bardzo, że na ścieżce rowerowej wzdłuż Prosny biega coraz więcej osób, zarówno młodszych, jak i starszych. Zachęcam wszystkich do uprawiania tej dyscypliny, a przy okazji sprawdzania się w zawodach takich, jak ten bieg – mówi nam niestrudzony propagator biegania.
W niedzielę Andrzej Jabłoński, który w tym roku obchodzi 80. urodziny, pobiegł symbolicznie z „30” numerem startowym. Po zmaganiach organizatorzy wręczyli mu pamiątkowy bochen chleba przygotowany przez piekarnię Stanisława Paraczyńskiego.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze