Na inaugurację kaliszanki uległy na wyjeździe faworyzowanemu Sokołowi Katowice 1:3. Takim samym rezultatem zakończyło się ich sobotnie spotkanie w hali przy Łódzkiej z Olimpią Jawor. – Szczerze mówiąc na tle mocniejszego zespołu z Katowic zaprezentowałyśmy się lepiej. Z Olimpią z kolei tylko krótkimi momentami nasza gra wyglądała dobrze. W tym meczu popełniłyśmy zdecydowanie za dużo błędów własnych i to zadecydowało o porażce, choć rywalki były w naszym zasięgu. Szkoda, że pierwszy mecz przed naszą publicznością tak właśnie wyglądał. Wiemy, że potrafimy grać lepiej – mówi nam Marta Pytlarz.
Możliwości i potencjał kaliskiego zespołu uwidocznił się tylko w drugim secie sobotniego pojedynku, wygranym do 23. – Blok był tutaj decydujący. Uwierzyłyśmy w siebie i myślałyśmy, że dobrą grę utrzymamy na dłużej. Wyszło niestety inaczej i musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski – przyznaje środkowa MKS-u.
Zawodniczka beniaminka drugiej ligi uważa, że każdy kolejny tydzień powinien nieść ze sobą poprawę w grze zespołu. – Na treningach niemal wszystko nam wychodzi, ale później nie potrafimy przełożyć tego na mecz. Myślę, że musimy wejść w taki tryb meczowy. Większość dziewczyn grała wcześniej w trzeciej lidze, niektóre z nas miały przerwę. Dajmy sobie trochę czasu. Ten czas jest potrzebny, żeby się zgrać, żeby poprawić te elementy, które szwankują i żeby zdobywać punkty – przekonuje siatkarka kaliskiej ekipy.
Kilka kolejnych tygodni będzie też potrzebne do tego, by móc realnie ocenić szanse kaliskiego zespołu w drugoligowych rozgrywkach. – Zawsze grałam w lidze mazowieckiej i tak naprawdę nie znam zespołów ze Śląska. Wiem jednak, że są bardzo solidne. Co do naszych szans, myślę, że pierwsze kilka spotkań pokaże, nad czym musimy pracować i co jest do poprawy. Potem będziemy mogły wyznaczyć sobie konkretne cele. Na razie jest na to za wcześnie – kończy Marta Pytlarz.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze