Od lat do bazyliki w Kaliszu przyjeżdżają księża, byli więźniowie obozu w Dachau, którzy swoje ocalenie zawdzięczają św. Józefowi. Większość kapłanów z obozową przeszłością już nie żyje, ale dzisiaj w Sanktuarium zjawiło się dwóch księży, którzy zostali wywiezieni do obozów jako dzieci.
Ksiądz Tadeusz z całą rodziną trafił do niemieckiego obozu w Sztutowie, kiedy miał 8 lat. Z tego okresu pamięta jednak wiele. – Ludzkie ciała były wyrzucane na dachy jak snopki na polu, potem zrzucano je na wóz zaprzężony w konie i wieziono do krematorium- wspomina ks. Tadeusz Kosecki.
Ksiądz prałat Władysław Kowalik miał 5 lat, kiedy został wywieziony do obozu w Majdanku. Dzisiaj wspominał dzień, w którym opuścił obóz. - Tak szczęśliwie się ułożyło, że ojciec, kiedy już ten front był na terenie Majdanka, odnalazł wolny wóz i konia, który miał poparzoną pierś i tym koniem powolutku przyjechaliśmy spod Berlina do Biłgoraja, czyli w swoje strony – opowiada ks. prałat Władysław Kowalik.
Obaj księża twierdzą, że właśnie wtedy zrodziło się ich powołanie. Teraz są na emeryturze, ale co roku 29 kwietnia zjawiają się w Kaliszu. - To jest dzień dedykowany wszystkim kapłanom pomordowanym w czasie II wojny światowej, zarówno na wschodzie jak i na zachodzie, przez okupanta hitlerowskiego i okupanta sowieckiego. To jest dzień powiązany z cudownym ocaleniem wszystkich kapłanów i także więźniów z obozu hitlerowskiego w Dachau – przypominano dziś podczas nabożeństwa.
W czasie II wojny światowej do Dachau trafiło 2794 duchownych, w tym 1973 kapłanów z Polski. Przeżyło 874. Od 1947 roku, zawsze 29 kwietnia, przyjeżdżali do Kalisza, by dziękować św. Józefowi za dar życia; do Niego bowiem zwrócili się wówczas o ocalenie. Ostatni z uratowanych księży, ks. Leon Stepniak, zmarł w ubiegłym roku wieku ponad 100 lat.
Od 2005 roku 29 kwietnia jest Dniem Męczeństwa Martyrologii i Duchowieństwa Polskiego. Diecezja kaliska jest jego gospodarzem.
ES, MIK, fot. ES
Napisz komentarz
Komentarze