Kto wie, jak potoczyłyby się losy sobotniego spotkania, gdyby kaliszanie rozstrzygnęli na swoją korzyść drugą partię. Po pierwszej, przegranej do 17, gospodarze nawiązali bowiem walkę z silnym przeciwnikiem i wygraną w secie mieli na wyciągnięcie ręki. Zabrakło im jednak chłodnej głowy i w efekcie przegrali na przewagi do 24. – Ten set był dość specyficzny. Ważna okazała się końcówka, która ukształtowała losy kolejnej partii – zauważa Sławomir Augustyniak, szkoleniowiec Czarnych.
W drugiej odsłonie po serwisach Miłosza Zasłonki miejscowi prowadzili już 16:13, a następnie 20:16. Wtedy właśnie nie zdołali utrzymać koncentracji i stracili pięć oczek z rzędu. Nadzieje MKS-owi przywrócił jeszcze Krzysztof Porada, który skutecznie zaatakował, a następnie posłał dwie punktowe zagrywki, ale po chwili to znów przyjezdni z Rząśni byli na prowadzeniu. Pierwszego setbola nie wykorzystali, lecz drugiego już tak, umiejętnie blokując Daniela Telegę.
– Po tym drugim secie moi podopieczni siedli psychicznie i stracili chęć do gry. To jest niepokojące. Podobnie było w naszym pierwszym wyjazdowym meczu w Rzeczycy, gdzie po przegranej na przewagi partii również nie potrafiliśmy się podnieść. Nad wyeliminowaniem takich sytuacji musimy jeszcze popracować – mówi nam trener Mariusz Pieczonka.
Okoliczności, w jakich kaliszanie stracili drugiego seta, sprawiły, że kompletnie uszło z nich powietrze. W trzecim akcie byli tylko tłem dla swobodnie grających gości. Wprawdzie stać ich było jeszcze na jeden zryw, gdy ze stanu 1:6 doprowadzili do wyniku 7:8, ale potem zupełnie pogubili się w przyjęciu. Zapracował na to Bartosz Konieczny. Z pola serwisowego były środkowy MKS-u nie schodził przez dziewięć kolejnych akcji. W rezultacie Czarni uciekli na 19:8, by ostatecznie zwyciężyć do 13. – Nastawialiśmy się na ciężkie granie, oczekując od kaliskiej drużyny więcej niż to pokazała na parkiecie. Jechaliśmy z dużymi obawami, tym bardziej, że ze składu z powodu urazu wypadł nasz podstawowy przyjmujący Michał Koźmiński. Udało nam się jednak wygrać dość gładko, z czego bardzo się cieszę – wyjawił nam szkoleniowiec ekipy z Rząśni.
Trudna przeprawa czeka kaliskich siatkarzy również za tydzień. Wówczas zagrają oni na wyjeździe z Lechią Tomaszów Mazowiecki.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze